Tak jak mnóstwo bajek rozpoczyna się zwrotem "Dawno, dawno temu za siedmioma górami..." tak zapewne wstęp do znakomitej części postów bloggerek otwiera zdanie "Jak zapewne część z Was, drogie czytelniczki wie...".
A więc - jak zapewne część z Was, drogie czytelniczki, wie - zmagam się z trądzikiem. Przez pewien czas byłam szczęśliwa, moje czoło było gładkie, zaskórniki znikały - no cud, miód, orzeszki. Miałam nadzieję, że to początek końca. Ale wszystkie znamy powiedzenie: "Nadzieja matką głupich.". Skóra przechodzi kryzys i jest w bardzo nietypowym stanie - takiej jej jeszcze nie widziałam. Wiem jedno - długo taka nie pozostanie.
Dziś pierwszy z trzech postów systematyzujących moją trądzikową pielęgnację. Na początek zbiorę i krótko scharakteryzuję stosowane przeze mnie "domowe metody" czyli wszystkie możliwe eksperymentalne wykorzystania zielsk oraz papek, które możemy otrzymać z produktów znalezionych w kuchni (a w mojej kuchni można znaleźć wszystko).
Do mycia twarzy
Od niedawna myję twarz w przegotowanej wodzie. A jak już ją gotuję - wrzucam do garnka kilka ususzonych listków brzozy, mięty lub pokrzywy.
Przy okazji - do demakijażu używam mieszanki olejów, do której (oprócz rycynowego) trafia czasem oliwa z oliwek, domowy macerat i olejek eteryczny.
Zioła
Właśnie doszła do wniosku, że nie opisałam jeszcze ani wszystkich ziół, których używam, ani wszystkich sposobów, w jakie je wykorzystuję. Dokładne opisanie ich teraz zbytnio wydłużyłoby post, więc spodziewajcie się nowych ziołowych wpisów w najbliższej przyszłości.
A co do ziół - naprawdę wierzę w ich dobroczynne działanie. Staram się wykorzystywać je na przeróżne sposoby, tak, aby zyskać jak najwięcej.
Co do kozieradki - teraz najczęściej nakładam ją bez żadnych dodatków, a glinkę mieszam z miodem lub nawet tylko z jakimś płynem lub olejem. Wydaje mi się, że jednak większość naturalnych produktów w pełni ujawnia swoje możliwości, gdy stosujemy je solo.
Uwielbiam też wodę pietruszkową jako tonik!
Domowe maseczki
Bardzo często robię sobie maseczki sama. Takie domowe - z płatków owsianych, miodu, glinki (no dobra, nie znalazłam jej w mojej kuchni) - działają na moją skórę najlepiej. Pierwszą sklepową maseczkę wielorazowego użytku kupiłam dopiero w tym tygodniu.
Widzę, że maseczka z miodu i glinki jest moją ulubioną od dłuższego czasu. Poza maseczkami często funduję swojej skórze domowe peelingi. Wiem, że jest trądzikowa, ale akurat peelingi mechaniczne nie powodują zaognienia zmian, a zazwyczaj po nich szybciej się goją. Jednakże zgodnie z powszechnie panującą wiedzą - trądzikowcy powinni peelingów mechanicznych - cukrowych, owsianych czy kawowych - unikać.
Na zaskórniki
Ich zwężenie powoduje maseczka z glinki, miodu i cytryny. Poza tym dobre skutki przynosiło nakładanie na skórę mleka, chyba powinnam do tego wrócić. Ale na razie testuję sodę oczyszczoną. Nakładam ją na nos i okolice ust, po 5 minutach widoczne jest zmniejszenie zaskórników, a po trzech użyciach obserwuję bardzo powolne znikanie.
Okłady
Nie znalazłam nigdzie bawełnianych pastylek do maseczek w ludzkiej cenie, więc musiałam wymyślić inny sposób na wykonywanie płynnych maseczek. Zapewne domyślacie się, jaki? O nim też napiszę niedługo.
Aloes
Moja mama postanowiła wyrwać aloesa z doniczki i wsadzić do niej młode roślinki. No cóż. Dwa pięcioletnie aloesy siedzą na talerzu w lodówce i dojrzewają. Aloes działa antybakteryjnie, łagodząco i nawilżająco. Możecie się spodziewać w najbliższym czasie wpisu z licznymi pomysłami na wykorzystanie aloesu.
Myślę, że jak na tą chwilę - wymieniłam wszystko. Dziś przeczytałam u Ekocentryczki o ziemniakach w pielęgnacji, je z pewnością również przetestuję. No i wczoraj przetarłam skórę ogórkiem, genialnie odświeża. Kojarzycie jeszcze jakieś domowe metody pielęgnacji skóry?
Ach - właśnie przeczytałyście pierwszy post z cyklu. Kolejnych - o kosmetykach i dokładnej charakterystyki pielęgnacji możecie się spodziewać w ciągu kilku najbliższych dni ;)
Ach - właśnie przeczytałyście pierwszy post z cyklu. Kolejnych - o kosmetykach i dokładnej charakterystyki pielęgnacji możecie się spodziewać w ciągu kilku najbliższych dni ;)
z maseczek najbardziej lubię drożdże z cytryną ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Nigdy nie próbowałam drożdży. Ale wystraszyłam się tej maseczki, bo u wielu osób powoduje na początku stosowania wysyp, a tego bym nie chciała. Nie próbowałam też aspirynowej.
Usuńuwielbiam maseczki z glinek:) ja dodaję do glinki Wit.B3 (z zsk) i mieszam z hydrolatem, nie pomyślałam o miodzie, może dlatego, że nie mam go w łazience;) ja również zmywam makijaż mieszanką do ocm, dzięki czemu moje oczeta nie są podrażnione, a skóra nie przetłuszcza się jak kiedyś, le mój największy hicior to niezmiennie od momentu jej stworzenia - pasta migdałowa !!! Ja też eksperymentuję z kwasami: łagodny migdałowy - złuszczanie raz w miesiącu i mój nowy nbytek kwas mlekowy, którego jeszcze nie stosowałam - bardzo podoba mi się taki cykl:)
OdpowiedzUsuńTeż nie mam miodu w łazience :P
UsuńMuszę w końcu kupić migdały. Kiedyś miałam taką pastę, ale nie byłam jakoś bardzo zachwycona.
Z kwasów używałam AcneDermu, ale teraz mam letnią przerwę.
musze spróbować maski z sody.. i koniecznie kupić glinkę!
OdpowiedzUsuńOj, maska to to nie jest. Peeling i to dość mocny! Mnie szczypie nawet w niepodrażnioną skórę.
UsuńUważaj z oliwą. Zapychać może.
OdpowiedzUsuńJa do demakijażu stosuję mix rycyny, winogronowego i ogórecznika. Bardzo lubię :)
Wiem, że może. Nie zawsze jej używam. A rycynowy też może zapychać ;) Słyszałam o tym ogóreczniku, podobno przypomina wiesiołkowy.
UsuńZnam z doświadczenia walkę. :) Nasiona kozieradki na mojej twarzy nie zrobiły wrażenia, aloes też jakiejś znacznej poprawy nie przyniósł (maltretowałam liście). Co do zapachu nie polecam, ale ząbek przecięty czosnku stosowany miejscowo dość ładnie zmiany trądzikowe zasusza.
OdpowiedzUsuńSpróbuję z czosnkiem, jak nie będę miała zamiaru przez tydzień wyściubiać nosa z domu :D
UsuńJa liczę, że aloes jakoś (pozytywnie) wpłynie na moją skórę. Kozieradka ją trochę rusza - lekko szczypie, a po zmyciu skórka jest minimalnie gładsza, rozjaśniona i nawilżona.
Kozieradkę stosowałam jako tonik do przemywania, stad ta rozbieżność pewnie wynika i moje niezadowolenie.
UsuńZaczyna się ciekawie, będę śledzić serię z zaangażowaniem ;)
OdpowiedzUsuńNo i wypróbuję na pewno maseczkę z glinki i miodu ;)
no, no oby zadziałało :) i ja się może skuszę ;D
OdpowiedzUsuńPietruszke zawsze chcialam wyprobowac ale balam sie zapachu. U mnie zawsze w niedziele kroluje maseczka z kurkumy. Mam w planach peeling z kawy, a buzie smaruje Twojego pomyslu woda cytrynowa albo biala herbata z roza :)Ogorek zawsze latem ;d
OdpowiedzUsuńWoda pietruszkowa pachnie jak się tak bardzo wwąchać całkiem nieźle - tak delikatnie takimi świeżymi listkami.
UsuńZapraszam do mnie byloby mi miło jakbys przeczytala moj nowy wpis,zastanawia mnie pewna rzecz byloby mi jakbys rozwiala moje watpliwosci :)
OdpowiedzUsuńczekam na dalszą część cyklu, o niestety też mam ten problem :(
OdpowiedzUsuńwidzę, że zioła u Ciebie królują ;)
Mam takie wrażenie, że jeżeli coś z domowych produktów ma działanie typowo przeciwtrądzikowe, to są to właśnie zioła. Chociaż niby miód i cytrynka również działają antybakteryjnie.
UsuńBardzo lubię domowe kosmetyki. Często są o wiele skuteczniejsze niż drogeryjne kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i czekam na dalszą część. Ja mam w planach maskę z sody, ale jakoś nie mogę się do niej zabrać...
OdpowiedzUsuńTeż powinnam myć swoją trądzikową cerę w przegotowanej wodzie i robić sobie sama maseczki. Ale jestem taaaka leniwa i mi się nie chce tego robić ;)
OdpowiedzUsuńPrzecież to nie kosztuje ani wiele czasu, ani wiele wysiłku. A jakie efekty! Myślałam, że to ja jestem leniem :D
UsuńJa nie miałam trądziku , ale na przebarwienia polecam spirulinę :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia w walce z trądzikiem !
Mam spirulinę, ale bardzo podrażnia mi skórę, więc jej nie używam :/ Szkoda, że na mnie nie działa tak świetnie, jak na większość.
UsuńOO super post :) naprawde mi się kiedyś przyda .
OdpowiedzUsuńprzyznam się bez bicia, że jeszcze nigdy nie robiłam żadnej domowej maseczki na twarz... aż wstyd ;p ale takim aloesem bym nie pogardziła, moje włosy go kochają :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Twoja akcja zakończy się sukcesem :)
Żartujesz! Nigdy? Spróbuj koniecznie, płatki owsiane powinny być idealne na początek. Nieco trudne w obsłudze, ale efekt jest tego wart (podgotowane, najlepiej zmiksowane lub pokruszone).
UsuńJa również. Czy ja wiem, czy akcja. Raczej ostatni zryw przed ostateczną kapitulacją. Ale dzięki za miłe słowo ;)
Wpis w sam raz dla mnie - strzał w 10! A tak abstrahując - wznieciłaś moją poziomkową żądzę, tylko gdzie ja teraz znajdę poziomki ;(
OdpowiedzUsuńNoo, u mnie w ogródku są ;) To i pewnie w innych ogródkach i w lasku jakimś. Szkoda że na razie tylko liście :(
UsuńJa jednak przed takim eksperymentem leczniczym poszedł bym do dermatologa zdiagnozować to.
OdpowiedzUsuńJakie są efekty? I jak długo stosowałaś to?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe podejście do walki z trądzikiem. Choć przed stosowaniem domowych sposobów warto skonsultować się z lekarzem który doradzi nam odpowiednią strategię walki :)
OdpowiedzUsuńMnie domowe sposoby zawiodły, tabletki i maści też nie zdały egzaminu. W końcu poszłam na terapię do siedleckiej przychodni fonte di vitae i walczyłam z trądzikiem ozonoterapią. Już po pierwszej sesji buzia wyglądała lepiej
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł! Przywodzi mi na myśl fragment z SOS Trądzik, w którym opisane to było tak właśnie jak tutaj :)
OdpowiedzUsuńDomowe sposoby są dobrym rozwiązaniem. Ja stosuję na co dzień produkty z aloesem od https://forever-aloe.pl/ i moja cera jest w coraz lepszej kondycji.
OdpowiedzUsuń