29 marca 2013

Aktualnie najulubieńsza maseczka do twarzy

Znowu szybki wpis, ale wydaje mi się, że wartościowy. Chciałabym zaprezentować Wam moją ulubioną maseczkę do twarzy.


Pomyślałam sobie, że skoro mleko, miód i cytryna służą mojej skórze właściwie we wszystkich możliwych kombinacjach i skoro moja skóra lubi zieloną glinkę, to może by tak... wszystko razem? Po tej maseczce cieszę się jednocześnie oczyszczoną, załagodzoną i nawilżoną skórą!




Składniki:
  • łyżeczka zielonej glinki
  • łyżeczka miodu
  • kilka (3-5) kropel cytryny
  • mleko
  • opcjonalnie: ulubiony olej, kwas hialuronowy


Wykonanie:
  1. W dowolnym naczyniu umieszczamy glinkę i miód, dodajemy cytrynę oraz olej i kwas HA.
  2. Dolewamy mleka (lub naparu z ziół, jeżeli nasza skóra mleka nie lubi) w takiej ilości, aby otrzymać odpowiednią konsystencję i mieszamy.
  3. Nakładamy maseczkę dość grubą warstwą na oczyszczoną (suchą) skórę. Nie powinna wysychać, ale gdyby tak się działo - spryskujemy skórę hydrolatem, naparem z ziół lub choćby przegotowaną wodą. Ja osobiście spryskiwacza nie posiadam, zwilżam maseczkę, dotykając jej zmoczonymi dłońmi.
  4. Spłukujemy i nawilżamy skórę (na przykład olejując).

Wiecie o tym, że podobno glinki działają tylko wtedy, gdy są wilgotne? Poza tym dużo łatwiej spłukać maseczkę, jeżeli nie dopuścimy do jej wyschnięcia. I w dodatku utrzymywana w wilgoci nie powinna spowodować uczucia ściągnięcia i wysuszenia po zmyciu.
 
 
Zauważyłam, że ostatnio bardzo mało piszę na temat włosów. Ale obiecuję, że niedługo się poprawię :)

15 komentarzy:

  1. mam kolejny powód do zakupów na zsk.
    Urodziny czekam na was...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah :) Glinki można czasem dostać w aptekach lub nawet drogeriach - podobno firma Marion produkuje maseczki w formie proszku, które składają się tylko z glinki :D

      Usuń
  2. A ja wolę kupne maseczki. ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również lubię kupne i testuję wszystkie te, których składy mi odpowiadają. Aktualnie Tołpę :) Zauważyłam jednak, że moja skóra bardzo szybko przyzwyczaja się do nich i już pry drugim użyciu efekt nie jest tak "porażający", a te domowe zawsze działają tak samo dobrze, a z czasem nawet lepiej :)

      Usuń
  3. zieloną glinkę też lubię więc może spróbuję takiej wersji :)
    słyszałam o tym, że działają tylko jak są wilgotne dlatego zawsze je spryskuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz, czyli nie tylko ja taką informację gdzieś wypatrzyłam. Myślę, że coś w tym może być.

      Usuń
  4. ja na razie testuję spirulinę i glinki nie bardzo chodzą mi po głowie ;)
    podoba mi się Twój blog ;)
    obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam spirulinę, bardzo liczyłam na jej cudowne właściwości, a tu masz babo placek, podrażnia mnie :/
      Dzięki za komplement ;)

      Usuń
  5. tak się czaję i czaję na te glinki i cos się zebrać nie mogę by je kupić ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na razie testowałam czarną glinkę i byłam bardzo zadowolona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko zieloną, inne odmiany w maseczkach sklepowych. Ale mam gdzieś próbkę czerwonej! Muszę ją znaleźć i przetestować. Tylko gdzie ona może być?

      Usuń
  7. Ja też mieszam glinki z różnymi specyfikami. Musimy jeszcze pamiętać, że glinki nie używamy z metalowymi przyrządami np. nie mieszamy łyżeczką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie wiedziałam o tym. Dzięki za informację! A wiesz może, dlaczego tak?

      Usuń
  8. Ja polecam do maseczki dodatek miodu z krzewu Manuka - działa silniej antybakteryjnie niż "zwykły" miód, pięknie wygładza i rozświetla cerę.

    OdpowiedzUsuń

Uprasza się o przeczytanie tekstu przed zostawieniem komentarza oraz niezawieranie w nim zaproszenia, ani linku do własnego bloga, o ile nie ma po temu wyraźnego powodu {na przykład uwagi w treści posta}.