Wahałam się przed wydaniem niecałych sześciu złotych na kolejną odżywkę {no bo ileż można}, ale myśl o przedstawieniu na blogu nowości błyskawicznie mnie przekonała. Na pomysł opisania jej wpadłam po południu, a następnego dnia rano już raczyłam się pięknym zapachem kosmetycznej mazi na moich włosach.
Krótkie wprowadzenie: Wydaje mi się, że ta seria odżywek traktowana jest po macoszemu. Sądzę, że całkowicie niesłusznie, bo wersję Oil Care naprawdę uwielbiam. Taka odżywka za taką cenę to rzadkość, do używania na co dzień - ideał. Nabłyszcza, wygładza, nie obciąża. Aaaa... A jak jest z wersją Volumen?
Na moich włosach: Po odżywce mającej dodawać objętości zazwyczaj oczekujemy tego, że będzie dodawała objętości. Ja niespecjalnie na to liczyłam. Czytając skład zauważyłam polyquaternium. Ze względu na wzmaganie przetłuszczania unikam nakładania zawierających go produktów na skórę głowy. Zwróciłam jednak uwagę na zawartość protein, które moje włosy uwielbiają. Chciałam, żeby dodała im lekkości. Niestety. Już po kilku zastosowaniach spowodowała, że stały się sztywne i bez życia. Ale objętości nabrały! Na końcach. Chociaż muszę przyznać, że po pierwszym użyciu efekt był świetny.
Kliknij w zdjęcie, żeby powiększyć
Wydaje mi się, że różnicę widać dość wyraźnie. Po lewej - włosy po {niepierwszym} zastosowaniu Isany - spuszone i szorstkie, po prawej - włosy na co dzień.
Dla kogo, jak i dlaczego: Odżywka zawiera sporo substancji nawilżających, a także całkiem znaczącą ilość protein. Oba te elementy sprawiają, że włosy po jej zastosowaniu będą podatne na puszenie się pod wpływem wilgoci, a te farbowane lub zniszczone mogą spuszyć się same z siebie, od razu po wyschnięciu. I ci, którzy jej używali, chyba mogą to potwierdzić. Nie mam pojęcia, na jakim typie włosów może się sprawdzić, ale jeżeli Wasze nie są podatne na puszenie się, lubią proteiny i nawilżacze, a niekoniecznie przepadają za olejami - możecie spróbować. Głównie ze względu na zapach, wydajność i cenę.
Dam jej szansę: No przecież nie wyrzucę do kosza prawie całego opakowania. Spróbuję mieszać ją z oliwą z oliwek i nakładać przed myciem. Mam nadzieję, że w ten sposób nawilży, ale nie obciąży moich włosów, a zawartość protein zapobiegnie efektowi przenawilżenia. A olej i zmycie szamponem spowoduje, że włosy nie będą sztywne. Sprawdzę i dam znać.
Skład w wolnym tłumaczeniu
Woda, Emolient, Glikol Propylenowy - Humektant, Kondycjoner/Antystatyk, Kwas Stearynowy - Emolient/Emulgator, Nicynamid - Witamina B3/Kondycjoner, Keratyna - proteina niehydrolizowana, wielkocząsteczkowa, zostaje na powierzchni włosa, Hydrolizowana Keratyna, Pantenol - Witamina B5/łagodząca, Hydrolizowana Proteina Jedwabiu, Ekstrakt z Bambusa, Substancja Filmotwórcza, Glikol Butylenowy - Humektant, kompozycja zapachowa, zestaw konserwantów i regulatorów pH
W sumie nie taki zły. Gdyby wyrzucić z niego kwas stearynowy i PQ, mogłaby z tego wyjść świetna odżywka do skóry głowy.
Moja opinia: 3, za zapach
Cena/jakość: 3,5, za promocję {5.50/500ml}
zła - obojętna - dobra - ideał
Nie mogłam się zdecydować, który zestaw zdjęć opublikować, a miałam dwie wersje kolorystyczne: naturalną, o zachodzie słońca {ta tutaj} i zbilansowaną - udającą naturalne kolory. A obie są śliczne. Na szczęście wpadłam na genialny pomysł! Ta druga za niecałą godzinę wyląduje na {fanpage}.
Czytaj również:
jest i keratyna, a więc nie dla mnie ta odżywka
OdpowiedzUsuńmoje włosy wybitnie się z nią nie lubią...
a dawałam jej wiele szans...
Z tego co piszesz "jeżeli Wasze nie są podatne na puszenie się, lubią proteiny i nawilżacze, a niekoniecznie przepadają za olejami - możecie spróbować" będzie to idealna odżywka dla mnie :D
OdpowiedzUsuńTo być może będzie okej ; ) Jestem bardzo ciekawa, jak zadziała. Jeżeli kiedykolwiek ją kupisz - daj znać!
UsuńNa razie mam takie zapasy, że hohohohohohoh :D nie wiem kiedy kupie coś do włosów, ale jakby co to dam znać :D
UsuńHe, coś czuję, że się polubimy, ale na pewno w bardziej suche dni :)
OdpowiedzUsuńZ tej serii miałam tylko Oil Care, nie było na co marudzić, choć szału specjalnego nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńZastanowiła mnie jedna rzecz - w czym ów kwas stearynowy przeszkadza skórze głowy? Jak o wszelkich PQ jako tako słyszałam i to rozumiem, tak zagadka tego pierwszego składnika chodzi mi po głowie.
Mi też. Ale wydaje mi się, że on może mieć sporo wspólnego ze stearyną.
UsuńPoczytałam, poczytałam i w sumie, fakt faktem, stearyna to bardzo bliski trop, bo ta powstaje w wyniku kondensacji gliceryny z tym tajemniczym kwasem. Ten zaś sam w sobie jest emulgatorem oraz ma niby chronić przed wysuszeniem... plus ma właściwości aktywnie myjące. Intrygujący zawodnik.
UsuńNie wiem jak by się sprawdził samotnie, ale jednak PQ kompletnie dyskwalifikuje tę odżywkę jako miłą skórze głowy. Tak samo jak (chyba?) wszystkie z tej serii, cóż... szkoda trochę. Mimo to, takiej odżywki to jak ze świecą szukać. (⊙︿⊙✿)
Moje włosy dobrze na nią reagują :)
OdpowiedzUsuńwidziałam te produkty ale bardzo ostrożnie do nich podeszłam ale widzę, że warto sprawdzić ją na swoich włoskach :)
OdpowiedzUsuńAle ja napisałam 'sztywne i bez życia' oraz że objętości nabrały, ale na końcach...
Usuńmiałam kiedyś szampon z tej serii :D
OdpowiedzUsuńNo i jak się sprawdzał?
Usuńnie kupię go skoro puszy ;/
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale moje włosy puszą się prawie non stop, więc to zdecydowanie nie jest odżywka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńi mi się wydaje, że to produkt nie dla mnie
OdpowiedzUsuńMnie zrobiła "kuku" :) Mega siano to mało powiedziane :) Powiedziałam jej baj baj :)
OdpowiedzUsuńWobec tego raczej nie jest dla mnie. Ale wersji olejowej na pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńNo to Pusia którą polecasz, skoro nie tę z tej serii ?
OdpowiedzUsuńJa na chwilę obecną nie mam żadnej dobrej odżywki a mam ich chyba ze szesnaście hahahha !
Ależ jak najbardziej z tej serii, Oil Care. Ale przypominam, że Ty masz całkiem inne włosy.
UsuńCzy post o Bingo wzbudził aż takie kontrowersje, że musiałaś go usunąć? Dodałam go sobie do przeczytania "na później" i nigdzie go nie widzę :(
OdpowiedzUsuńMogę Ci podesłać do przeczytania, nie ma sprawy. Właściwie to nie wiem, czemu go zniknęłam. Chyba po prostu za dużo tego Bingo wszędzie, a ja w dodatku postanowiłam nie przesadzać z ostrością wizerunku, i tak mają mnie za zołzę.
UsuńJeśli mogę prosić - finallywoken@wp.pl
UsuńPrzywróciłam go na cały dzień, ale dobrze, że dotarło do mnie, że nadaje się tylko do wydrukowania i spuszczenia w kiblu. Ale jeżeli chcesz wiedzieć, co myślę, to Zombie Samurai wyraża to u siebie w bardzo porządny i znacznie bardziej ogarnięty od mojego sposób. A mi pozostaje wciąż uczyć się wyrażania swoich myśli w sensowny sposób.
UsuńI ja, i ja. W sumie to mam ochotę na zakupy w Bingo, roztrwoniłabym trochę grosza (gdybym miała).
OdpowiedzUsuńfajny blog, milo się czyta bo masz fajny styl pisania
OdpowiedzUsuńA zastanawiałam się nad jej kupnem i dalej mnie kusi ;D Ciekawe czy moje włosy by się z nią polubiły ;p
OdpowiedzUsuńU mnie jest post o Volumen.
OdpowiedzUsuńStwierdziłam u siebie też matowienie - niemożliwość przeczesania końcówek. Jakby miniaturowy tapir na całej długości. Jednak objętość jest i przy włosach które lubią przyklejać się do czaszki sprawdzi się super.