Jakiś czas temu skończyła mi się moja ulubiona maseczka do twarzy, a skóra zdecydowanie wymagała namaseczkowania. Tak więc zostałam zmuszona do improwizacji, a efekt moich działań przeszedł moje najśmielsze oczekiwania!
Inspirując się składem maseczki Best postanowiłam zrobić swoją wersję na bazie glinki i dodać część z oryginalnych składników, które akurat miałam pod ręką, przy okazji dodając coś od siebie. Ostateczny skład maseczki prezentował się tak:
- 2 łyżeczki zielonej glinki
- 0,5 łyżeczki ekstraktu z soku młodej pszenicy (zielony proszek)
- odrobina allantoiny
- kilka kropel oleju tamanu
- duża kropla hialuronianu cynku
- woda demineralizowana, hydrolaty szałwiowy i oczarowy
Głównym założeniem przy tworzeniu maseczki było działanie antytrądzikowe - stąd gojący ranki olej tamanu, antybakteryjny hialuronian cynku, hydrolaty. Poza tym maseczka miała oczyszczać oraz nie powodować wysuszenia skóry. Osiągnięcie tych celów wystarczyłoby mi do pełnego usatysfakcjonowania.
Ale okazało się, że oprócz tego, co wymieniłam powyżej, maseczka genialnie koi skórę, wyrównuje koloryt, łagodzi, wygładza, nawilża i sama nie wiem, co robi jeszcze. Mogłaby zrobić kawę na przykład. Myślę, że za to działanie odpowiada głównie ekstrakt z soku pszenicy. Dzięki niemu maseczka ma konsystencję odrobinę przypominającą mus, zachowuje się inaczej, niż czysta glinka. Jestem nią zachwycona!
Dziś w ramach eksperymentów mam zamiar wykonać maseczkę z zielonej glinki, spiruliny, oleju oraz wywaru z kory wierzby. Wczoraj, zupełnie przypadkowo dowiedziałam się, na jakiej substancji opiera się jej działanie i prawdopodobnie wkrótce znów o niej napiszę.
Robicie sobie same maseczki? Wykorzystujecie produkty kuchenne, czy chomikujecie w szafkach i lodówkach półprodukty? Miałyście kiedyś do czynienia z roślinnymi lub owocowymi ekstraktami z ZSK lub podobnej strony?
Maseczek sama sobie nie robię. Kupuję glinki albo gotowe maski:)
OdpowiedzUsuńJa po trochu sama próbuję robić maseczki. Glinki też kupuję i są bazą dla moich masek. A "Best" jeszcze nie używałam. Uwielbiam sklepy z półproduktami :)
UsuńJa też - mogłabym tam stracić majątek! Właśnie do glinek dodaję różnych składników - zastępuję wodę ziołowymi naparami, kwasu HA, olejów. Z dodatkami działają o wiele lepiej!
UsuńMaska Best jest świetna. Naprawdę działa, rozjaśnia skórę, wygładza, wyrównuje koloryt, jest superwydajna - kolejny produkt, nad którym długo mogłabym się zachwycać :D
Musisz w takim razie ją opatentować :D
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tym :P Ale chyba poprzestanę na wysłaniu mojego przepisu do ZSK - niech go tam opublikują. Będę dobra i podzielę się nim za darmo :D
UsuńFajny pomysł! Jak znów będę miała glinki to wykorzystam dodatkowo ekstrakty :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie maseczki to chyba najłatwiejszy sposób na wykorzystanie ekstraktów. Że też wcześniej na to nie wpadłam :D
Usuńno masz ci los, właśnie siedzę z maseczką Best na twarzy, bardzo ją lubię, a przepis bardzo interesujący, wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy u Ciebie sprawdzi się równie dobrze ;)
UsuńJa jeszcze sama sobie maseczek nie robię, ale wszystko przede mną! :)
OdpowiedzUsuńPewnie! To naprawdę bardzo łatwe ;)
UsuńCiekawa maseczka, ale raczej nie zrobię takiej.
OdpowiedzUsuńZgaduję - nie masz wszystkich składników? Polecam maseczkę z płatków owsianych - do nich zapewne będziesz miała łatwiejszy dostęp ;)
UsuńJa jeszcze sobie sama nigdy nie robiłam maseczki, jak coś to kupuję gotowe. :) Faktycznie fajny skład tej Twojej maseczki.:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie zazwyczaj robię sama. Te w saszetkach wychodzą zbyt drogo, a większe opakowania trudno dostać stacjonarnie.
Usuńbrakuje mi większości składników, ale może dokupię i ukręcę ;)
OdpowiedzUsuńA nie masz ich czym zastąpić? Ja zawsze próbuję zrobić coś z tego, co mam w domu, zamiast zamawiać dodatkowe produkty. Gdybym chciała kupić wszystkie, których mi brakuje, musiałabym chyba wyprowadzić się z domu :D
Usuńbrzmi bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńSuper przepis:)
OdpowiedzUsuńJa zawsze robię sobie kombinowane maseczki :P
Najczęściej w skład wchodzi: zielona glinka i glinka Ghassoul, do tego woda demineralizowana lub przegotowana, sól z Morza Martwego, ekstrakty - różne: ostatnio z malin, zielonej herbaty, wierzby białej i ginkgo biloba, do tego często kilka kropel gliceryny i oleju jojoba.
pozdrawiam karinam6
Ostatnio robiłam maseczki z wywarem z wierzby zamiast wody. Chyba naprawdę działa!
UsuńGlinka Ghassoul jest świetna, ją muszę kupić koniecznie.