18 czerwca 2013

Płukanki samoukładające fryzurę - dla prosto-, falowano- i kręconowłosych

Odkąd stwierdziłam, że moje włosy nie są proste, zaczęłam eksperymentować z wydobyciem skrętu. Moim najnowszym odkryciem są dwie płukanki, które zapewne dobrze znacie. Obie mają do siebie to, że wydobywają naturalny potencjał włosów zarówno do prostowania jak i do kręcenia się. I osobom z nie do końca prostymi włosami umożliwiają wyczarowanie idealnej fryzury na lato - potarganych wiatrem fal.

Płukanka z siemienia lnianego świetnie dociąża i ujarzmia proste włosy, ułatwia stworzenie "błyszczącej tafli" dzięki nawilżeniu. Wbrew pozorom wcale nie powoduje prostowania kręcących się lub falujących włosów - a wręcz przeciwnie. Żelu lnianego - gęstszej wersji płukanki można używać jako środka kształtującego i utrwalającego fale i loki. Sama płukanka też nieco utrwala fryzurę i sprawia, że włosy lepiej się układają. Dodatkowo nawilża skalp i pomaga go ukoić. Jak ją wykonać? Wystarczy gotować przez chwilę niewielką ilość ziarenek siemienia w wodzie. Na początek można spróbować na przykład z niecałą płaską łyżeczką siemienia na 2 szklanki wody (taka słabsza wersja, mi odpowiada bardziej), a później zmieniać i dostosowywać proporcje do swoich włosów. Gęstszy płyn uzyskamy również poprzez dłuższe gotowanie, a gdy będzie zbyt gęsty - możemy go rozcieńczyć. Jako, że płukanka nawilża włosy może nie być zbyt odpowiednia ze względu na panujące w całym kraju upały. Najlepiej sprawdzi się w stosunkowo suchy dzień o przyjemnej temperaturze - od piętnastu do dwudziestu pięciu stopni.

Co do płukanki piwnej - kojarzy mi się ona z odcinkiem pewnego popularnego serialu emitowanego w telewizji ze słońcem w logo, którego główny bohater lubuje się w piciu piwa z żółtych puszek. W jednym z odcinków pracował jako fryzjer i utrwalał fryzury właśnie przy pomocy piwa.

I właśnie tą zdolność do utrwalania włosów wykorzystujemy. Aby wykonać płukankę należy odstawić na przykład szklankę piwa na pewien czas (na przykład na noc) w celu odparowania alkoholu, rozcieńczyć ją niecałymi dwiema szklankami wody (można jedną, ja wolę słabszą wersję) i wypłukać włosy po umyciu. Z moich zapach ulatnia się bardzo szybko. Jaki daje efekt? Moja mama śmieje się, że mam po niej na głowie bardzo ciekawie wyglądający, artystyczny nieład. Wydaje mi się, że może sprawdzić się również u prostowłosych, jako że dostarcza protein. Oczywiście nadmiar protein również nie jest wskazany w upały.
 
Właściwie moje włosy falują się dość słabo, ale mam na nie sposób. Świetnie wyglądają, gdy rozczeszę je na mokro (na przykład w czasie, gdy jeszcze jest na nich odżywka), wypłuczę i zaplotę w dwa lub trzy wplatane (francuskie) warkocze. Takie fale wyglądają bardzo naturalnie i włosy jakoś tak ładnie się błyszczą.

23 komentarze:

  1. Bardzo lubię płukanke z siemnienia lnianego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja długo musiałam się do niej przekonywać, ale w końcu polubiłam :)

      Usuń
  2. mam ochotę na płukankę piwna :D

    a siemienia bardzo lubię - loczki zawsze po niej błyszczą *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie próbowałam płukanki piwnej :) Uwielbiam maseczkę z siemienia lnianego na włosy :))


    W wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie nigdy nie robiłam maski składającej się głównie z siemienia. Koniecznie muszę sprawdzić, jak działa.

      Usuń
  4. warto zaprzyjaźnić się z ziarnami lnu ;)
    ja je baaaardzo lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, nie słyszałam jeszcze o takich płukankach. Również mam lekko falowane włosy, ni to proste, ni kręcone. Chciałabym mieć albo takie, albo takie :D Ale wszystkiego mieć nie można. Na pewno zrobię tę płukankę z lnu, bo te ziarenka zawsze są u mnie w kuchennej szafce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żartujesz! Sprawdź koniecznie jak działa i daj znać ;) A myślałaś o "wydobywaniu skrętu"?

      Usuń
  6. Wiesz, że nie robiłam płukanki z siemienia? Nakładałam tylko glutka na skórę po myciu. W sumie jak nałożyłam go trochę na włosy, to nie wiedziałam jakiejś specjalnej różnicy. Ale, że po płukance przy +35 (u mnie zawsze cieplej, dzisiaj tyle było) będzie przyklap?
    Kiedyś pisałaś, że tworzysz artykuł dla pewnego portalu...on się ukazał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ukazał, nawet mnie podpisali imieniem i nazwiskiem. Mam wrażenie, że chwilowo brakowało im autorów, dlatego pisali do nas.

      Raczej napusz :D

      Usuń
    2. Ale to dlaczego nie dałaś linka u siebie? Czy ja to przegapiłam?

      Usuń
    3. Nie przegapiłaś, nie dałam :D Ale właściwie nie wiem, dlaczego.

      http://www.female.pl/artykul/16179-skarby-ktore-czekaja-na-odkrycie-w-naszych-kuchniach

      Usuń
    4. :D natchnęłaś mnie. Chyba powinnam wrócić do płukanki kawowej. Kiedyś ją stosowałam regularnie:) Kawa może być darem natury?;)

      Usuń
    5. Ty mnie też! Mastiff, jesteś wielka! Już nie wiedziałam, co robić z włosami, żeby przestały wypadać. Ale wiem! No przecież, że płukanka kawowa :D I skrócenie, nieprzyzwyczajone do takiej długości są :/

      Może być :P

      Usuń
  7. Jeszcze nie robiłam płukanki z siemienia, dziwne :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ooo. Dzięki, właśnie swoimi postem przypomniałaś mi, że muszę kupić siemię lniane, bo w moje zapasy już niestety świecą pustkami.

    napisałam już (albo dopiero) pierwszy post w ramach Twojej akcji
    http://wyznania-pannym.blogspot.com/2013/06/dary-natury-post-pierwszy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupiłam niedawno, a dzisiaj znalazłam w szafce całe, nieotwarte opakowanie :D

      Usuń
  9. no dobra ! wygląda na to, że znam teorię więc teraz czas na praktykę ! :) wrócę z efektami dla włosów bardzo niesfornych kręconowłosych ;))

    OdpowiedzUsuń

Uprasza się o przeczytanie tekstu przed zostawieniem komentarza oraz niezawieranie w nim zaproszenia, ani linku do własnego bloga, o ile nie ma po temu wyraźnego powodu {na przykład uwagi w treści posta}.