16 sierpnia 2014
Ekokosmetyczne zaskoczenie roku
Tak, są takie produkty, na których składy uwagi nie zwracam. Bo nie ma to sensu. Bo i tak są chemiczne, tragiczne i muszą takie być, bo inaczej nie spełniałyby swojej roli? Nieprawda. Okazuje się, że da się naturalnie, delikatnie i skutecznie w każdym przypadku.
Czasem zdarza mi się używać kremów do depilacji. Jednakże jak dotąd nie miałam żadnego sprawdzonego czy ulubionego. Ściągałam z półki po kolei różne produkty różnych firm i po kolei je skreślałam. Joanna nie działała, Veet wypalał mi skórę do żywego. Przypadkowo, zupełnie przypadkowo sięgnęłam po Bielendę. I...
(zdjęcie można powiększyć, klikając w nie)
Strzał w dziesiątkę. Pierwsze wrażenie - o co chodzi, nie czuć tego dziwnego zapachu. I ma nietypową konsystencję. Drugie - słaby. Trzecie - po dłuższej chwili skuteczny, a skóra taka nawilżona i niepodrażniona! A potem zerknięcie na skład...
Ciężko było mi w to uwierzyć. Ale patrzę i widzę na własne oczy. Jedno wielkie, pozytywne łał. Nawet nie wystawiam oceny, werdyktu. Nie wiem, czy porównywać ten krem z innymi produktami tego typu. Oczywiście wiadomo, silniejszych włosków nie wytępi (jak chyba żaden, przynajmniej u mnie), ale... I tak łał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jaki piękny skład 0_0 Ja od zawsze używam kremów do depilacji z Bielendy bo tylko one mnie nie podrażniały :) Następnym razem kupię tę wersję :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco. Ja mam awersję do kremów do depilacji ale ten może wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMi kremy po depilacji zostawiają wszędzie takie ciemne kropki bo mam bardzo ciemne włosy ;( i to jest okropne.
OdpowiedzUsuńPoza tym i tak odrastają dzień po, ale nie drapią już tak jak po goleniu. Depilacja woskiem jest chyba najbardziej optymalna. Próbowałaś pastą cukrową? (żmudne jak cholera ale może Cię nie podrażni :3)
Tego kremu jeszcze nie widziałam, muszę się za nim rozejrzeć. Osobiście ostatnio kupuję z Eveline taki różowy bo nie podrażnia, choć szału nie robi i nie zawsze idealnie włoski "rozpuszcza".
OdpowiedzUsuńNie spotkałam go jeszcze na swojej drodze, ale chyba już zdjęłam rękawice i nie szukam kremu :(
OdpowiedzUsuńO. M. G. o_O Też nie przypuszczałam, żeby coś takiego było możliwe! Co prawda wolę inne sposoby depilacji, ale składy tych kremów były podstawowym powodem dla którego nigdy nie dałam im szansy. Chyba czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńPS. Wróciłaś! *u* Tęskniłyśmy!
Może fajnie sprawdzić się do depilacji górnej wargi. Bo myślę, że do walki z włoskami na nogach czy bikini jest to zbyt słabe oręże ;)
OdpowiedzUsuńwow , super skład ! ale mi teraz ochoty na niego zrobiłaś !
OdpowiedzUsuńnie lubię takich produktów, ale tym mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńWow! Nie używam kremów do depilacji, ale ten chyba jednak wypróbuje!
OdpowiedzUsuńO kurde o____O
OdpowiedzUsuńWłaśnie się wybieram do sklepu po tego typu produkty. Pomyślę nad nim. Bardzo czesto kupuję krem do depilacji tej firmy w wersji aloesowej, takie zielone opakowanie, ale cholera jasna, jakie to wszystko słabe !!
OdpowiedzUsuńTrzeba spróbować... A pastę cukrową stosowałaś? Ja jeszcze nie, dlatego dopytuję, szukam inspiracji i motywacji :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonuje mnie marka Bielenda, nie kupuję ich kosmetyków.
OdpowiedzUsuńTakie pytanie nie związane z notka ale może się orientujesz w temacie. Kosmetyczka powiedziała mi ze stosowanie olejów na tlusta cerę na dłuższą metę jest szkodliwe. Masz jakąś opinie/wiedzę w tej materii? Bo kiedy uzywalam lnianego wydawało mi się, że jest dobry dla mojej cery. Ale wolalabym nie ryzykować.
OdpowiedzUsuńwszystko zależy od tego jakiego oleju używasz, lniany nie powinien zrobić krzywdy
UsuńHm. Pewnie jak zawsze wszystko będzie zależało od cery, oleju, zastosowanej ilości i innych, bliżej nieokreślonych czynników. Ogólnie niektórym oleje szkodzą (ja z lnianym nie lubię się bardzo), inne wręcz poleca się przy trądziku (np. tamanu). Osobiście używam maceratu z nagietka na oleju słonecznikowym i bardzo sobie chwalę, nie wydaje mi się, żeby szkodził mi w jakikolwiek sposób.
UsuńOgólnie są dwie teorie. Jedna dr. Hauschki o pielęgnacji bezolejowej. Druga, na którą trafiłam u kosmostolog, że olej stosowany na noc być może 'oszukuje' wytwarzające sebum nocą gruczoły łojowe. A mniejsza ilość wytworzonego tłuszczu nocą to mniej wydzielonego tłuszczu w dzień. Ile w tym wszystkim prawdy - nie wiem. Ja się przetłuszczam, bo Epiduo i brak porządnego kremu.
A ja również mam pytanie, niezwiązane z postem. Chodzi mi o pielęgnację cery i nieustające niespodzianki.. Już nie mam siły. Wszystko robię wg Twojego schematu z porzedniej notki, no może kosmetyki nie takie same, ale wiadomo, że każda cera potrzebuje czego innego. Mimo dbania o twarz, ona wciąż wygląda okropnie.. Jak się niedoskonałości zagoją, to wyskakuje pięć nowych, duszę, no i chodzę przez tydzień z czerwonym czołem i tak w kółko.
OdpowiedzUsuńOpis krótki, ale wiesz może co mogłoby być tego przyczyną? A może brakuje mi jakiejś przeciwtrądzikowej maści? Czasem stosuję benzacne, ale to tak na chybił trafił szczerze mówiąc, jak mi się chce.. Proszę bardzo o pomoc.
a badałaś się? czasem problem tkwi wewnątrz (np. hormony) i pielęgnacja nic nie da :(
UsuńNiby tak, ale mój schemat z poprzedniej notki był modyfikowany i testowany przez około rok, aż został odpowiednio dobrany i dostosowany no i jak już pisałam - bez leków nie dawał rady. Wszystko się sumuje. Oprócz tego i u mnie hormony grają pewną rolę, prawdopodobnie nie tak szybko wyleczę się całkowicie. O ile w ogóle kiedykolwiek.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńChyba coś dla mnie bo na maszynki niestety jestem uczulona :(
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie i Twoim recenzjom podkładów naturalnych - wreszcie sie przekonałam! Wprawdzie bałam się sama miksowac, więc wybrałam Anabelle, no i co tu dużo mówić: jestem zachwycona! Nie pamiętam kiedy moja skóra wyglądała tak dobrze, drogeryjnego już więcej nie kupię! :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńsuper wpis, chętnie poczytam więcej :)
OdpowiedzUsuń