Widzimy je wszędzie, a już na pewno wszędzie w kosmetycznej blogosferze. Tylko patrzeć, aż ktoś pójdzie po rozum do głowy i zacznie sprzedawać je na większą skalę stacjonarnie. Ale skąd, albo raczej - dlaczego - się wzięły?
Kosmetyk idealny
Jego zdefiniowanie bardzo ułatwi sprawę. Ja ustaliłam swoją skalę tak:
kosmetyk obojętny/znośny - taki, który mi nie szkodzi
kosmetyk dobry - taki, który nie szkodzi i pomaga
kosmetyk idealny - taki który nie szkodzi, pomaga i jest przyjemny w użyciu
Synonimem nieszkodliwości jest dla mnie dobry skład. Moja skóra już tak ma, że większość często spotykanych składników normalnych kosmetyków zwyczajnie jej szkodzi. A pozostałe nie są zgodne z moją filozofią życiowo-pielęgnacyjną i omijam je szerokim łukiem. A kosmetyki o dobrych składach zazwyczaj nie tylko nie szkodzą, ale też pomagają. Jaki jest kosmetyk przyjemny w użyciu wie każdy.
Tak, właśnie tak. Kosmetyki rosyjskie {a przynajmniej te, które znam ja i znacie Wy} spełniają wszystkie powyższe warunki. I do tego niezaprzeczalnie przyciągają wzrok.
Czytaj dalej, na dole jest jeszcze jedno ładne zdjęcie!
Ekoszał
Swego czasu miała miejsce istna ekomania. Dobra, trwa do dziś. Wszystko, na czym widnieją słowa zawierające przedrostki "eko" i "bio" uważane jest za lepsze i to się kupuje. Zewsząd zaczęły płynąć informacje na temat szkodliwości niektórych substancji. Niektórzy zmienili opakowania na zielone, inni zastąpili SLeS ALS i glikol propylenowy pentylenowym, a na opakowaniu zaczęli pisać "bez SLeS i glikolu propylenowego". Jeszcze inni postanowili zarobić i sprzedają hydrolaty za 90 złotych zamiast po 15. A na opakowaniu rosyjskiego peelingu widzę taki napis:
Szybkia lekcja
SLS czyli Sodium Lauryl Sulfate to niepożądany, bardzo mocny detergent.
SLeS to silny detergent, który zazwyczaj jest tym złym, ale zdarza się, że jest ok. Podobnie do niego działają ALS {Ammonium Lauryl Sulfate}, MLS {Magnesium Lauryl Sulfate}, SCS {Sodium Cetearyl Sulfate}.
Glikol propylenowy to substancja nawilżająca, która jednak może podrażniać skórę.
Skład jest pięknie wyważony, ekologicznie-delikatno-pachnący i nie zawiera alkoholu jako konserwantu. Dla mnie kosmetyk idealny. I to nie dlatego, że nie zawiera SLS. Po prostu wiem, że produkt będzie działał i nie będzie szkodził.
Polak nie potrafi?
U nas również pojawia się coraz więcej ekofirm z ekokosmetykami. A czym różnią się te kosmetyki od rosyjskich? Z pewnością nie są aż tak spektakularne. Nawet jeżeli nie szkodzą i działają, to mają nijakie opakowania i zapachy. Czyli nie spełniają warunków bycia kosmetykami idealnymi. Poza tym zazwyczaj są zwyczajnie droższe i również dostępne tylko za pośrednictwem Internetu. Miewają też gorsze składy. Dlaczego - ja się pytam!
Mały zgrzyt - ilość ekstraktów zawartych w rosyjskich kosmetykach może nie służyć wrażliwcom, alergikom i tym z trądzikiem różowatym. Ale większość z nich jest naprawdę delikatna.
Ładne opakowania, cudowne zapachy, skuteczność - tak prosta i tak bardzo skomplikowana recepta na sukces?
Post w ramach wspierania polskiej gospodarki. Napisany na kolanie w kolejce w urzędzie. Pracy.
Ja w 2013 roku poznałam kilka rosyjskich kosmetyków, głównie do pielęgnacji włosów, jestem nimi pozytywnie zaskoczona. Póki co nie trafił mi się żaden bubel :)
OdpowiedzUsuńI oby nigdy Ci się nie trafił!
UsuńMnie też one służą, a co do skali kosmetyków, to z wiekiem mi wzrosły wymagania i teraz nie chce "znośnych" ;-) W recenzjach nie uważam za zaletę tego, że coś nie uczula i nie podrażnia. Jeśli to robi, to jest wada, bo z zasady ma nie szkodzić. ;-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia z tym urzędem! ;-)
No ba, ja od tego zaczynam : D
UsuńA spoko, dzięki : ) Przyznam Ci się do czegoś. Nie szukam pracy.
Z polskich firm orientana ma naprawdę porządne składy I przystępne jak na eko rzeczy ceny, peeling z papaja bardzo ładnie pachnie I wygląda tez całkiem fajnie, perlowo błyszczy :) ale fakt jest to jedyna firma z wąska ofertą niestety rosyjskich jest w porównaniu do naszych od groma jest w czym wybierać I przebierać
OdpowiedzUsuńNo i wydaje mi się, że wśród rosyjskich kosmetyków znajdziemy jakieś peelingi tańsze od Orientany. Ale faktycznie, o niej zapomniałam.
UsuńTak są tańsze ale np olejków prócz lopianowych z dodatkami ciekawych nie widziałam, a terapia ajurwedyjska orientany to dla mnie nasze małe cudo.Peeling z orientany mam tylko dlatego, że zależało mi na czymś z papaja walcze z przebarwieniami po trądziku I każdy sposób do wypróbowania jest dla mnie dobry,niestety glownie te na policzkach są bardzo uparte.
UsuńA orientowałaś się może w kwasach/retinoidach zewnętrznych na te przebarwienia? To chyba najskuteczniejsze substancje. I filtry, oczywiście.
UsuńJa chyba też nie, olejki z dodatkami kojarzę jeszcze tylko z Khadi. Ale poszukam!
: D
Myślałam o tych rosyjskich, khadi jest indyjskie :) tak miałam maści z retinoidami od dermatologa ale po miesiącu musiałam odstawić bo mnie uczulaly I nie były najlepszym połączeniem z atopowym zapaleniem skóry także zostały mi zioła kwasy odpadają ze względu na cerę mocno naczynkowa nie ma łatwo :P
UsuńOrientana bardzo straciła w moich oczach, gdy zmniejszyła objętość swoich produktów o połowę, a ceny pozostawiła te same.
UsuńWiem, miałam na myśli, że nie kojarzę z rosyjskimi tylko z Khadi, a wśród rosyjskich z ciekawości poszukam : D
UsuńFaktycznie, z AZS przechlapane. I jako naczynkowiec. A praktycznie wszystko, co może pomóc na przebarwienia, jest dość inwazyjne.
No tak, Orientana kojarzy mi się głównie z "fajne, ale za tą cenę mogę mieć krem i dwie maseczki".
Polski rynek kosmetyków naturalnych co prawda może nie jest aż tak bogaty i różnorodny jak ten rosyjski, ale polskie firmy typu Organique czy Pat&Rub mają moje zaufanie i szczerze polecam każdej koleżance. Fakt jednak faktem, że mają nieco droższe ceny, szczególnie Pat&Rub, ale kosmetyki zdecydowanie warte uwagi ;)
OdpowiedzUsuńAnomalia
Być może zmienię zdanie, gdy będę zarabiała te 100tys. miesięcznie, ale na razie Pat&Rub jest dla mnie synonimem zdzierania z klienta. No ok, ekskluzywna marka i w ogóle mają swoją ambasadorkę, ale to nie jest zwyczajna droższa cena. Nie pamiętam już, czym mnie tak oburzyli, ale ekoampułki mogliby spokojnie po 30 złotych sprzedawać.
UsuńW Polsce jak coś jest eko to przyjęło się, że musi być drogie. Bo niestety ale dla polaków tylko drogie znaczy dobre, ew. rozreklamowane (oby chociaż w części udało się nam - włosomaniaczkom - takie myślenie zmienić apropo kosmetyków). Prawdę mówiąc jedynym polskim kosmetykiem, który akutalnie jest na mojej półce to kremy DLA ;)
OdpowiedzUsuńNo nie? Bez sensu. Ja już na początku blogomanii zaczęłam podświadomie omijać wzrokiem kolorowe półki i szukać odżywek do włosów z niepozornymi etykietami : D
UsuńJa mam żurawinowego Apisa. I właśnie do mnie dotarło, że karierę rozpoczyna firma Go Cranberries, oni są chyba nasi. A krem DLA będę musiała chyba komuś podarować, bo skóra mi się po nim podejrzanie zachowuje : (
Mnie też to zawsze dziwiło, dla mnie najważniejsze jest by produkt był jak najlepszy, ale też jego cena była optymalna, nawet wśród tanich kosmetykow rosyjkish i tak szukam takich najtańszych w sklepach, bo jak się kupuje to samo to po co przepłacać. Tak trafiam na naturabazar.pl
UsuńFakt, rosyjskie kosmetyki pomimo dostępności w większości wyłącznie przez internet są rozchwytywane. Wszyscy chcą je mieć bo są po prostu dobre i patrząc na działanie/wydajność cena jest po prostu świetna. Bardzo lubię organique ale nie oszukujmy się ich ceny nie są najprzyjemniejsze dla uczniowskiego/studenckiego portfela ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze gdyby tylko firmy wyraźnie pisały o tym czy testują produkty/składniki na zwierzętach to już w ogóle byłoby cudownie ;)
Nikt, kto produkuje {i chyba również sprzedaje} kosmetyki w UE nie może testować na zwierzętach. Weszło takie prawo jakiś czas temu, nawet mówiłam o nim wiosną na prasówce w liceum. To były czasy!
UsuńJa dopiero niedawno zamówiłam coś z rosyjskich kosmetyków, więc ciężko mi o nich cokolwiek powiedzieć. Ale jeden z szamponów, którego zaczęłam używać zdaje się być najlepszym, jaki kiedykolwiek miałam.
OdpowiedzUsuńP.S. Dawno nie byłam na Twoim blogu - dużo się tu pozmieniało ale bardzo mi się to podoba.
UsuńTeż mi się tu podoba : D
UsuńA co do szamponów... Zdradzę Ci w sekrecie, że dziś umyłam włosy żelem pod prysznic Alterry i że był to chyba strzał w dziesiątkę.
Ja również bardzo polubiłam rosyjskie kosmetyki, odpowiadają mi ich składy, które śmiało mogą konkurować z niejednymi certyfikowanymi (drogimi) kosmetykami.
OdpowiedzUsuńA odnośnie polskiego rynku, to wkurzam się, że nasze firmy pakują w swoje produkty parafinę i inne g... Naprawdę mogliby z tego szału na wschodnie marki wyciągnąć wnioski i wprowadzić linie ekologiczne wśród swoich produktów.
Chętnie porzucę moje wielkomiejskie płytkie życie i powrócę do mojej leżącej na wschodzie "wioski" i będę na leżącym obecnie obłogiem kawałku czystej, polskiej ziemi sadziła zioła: pokrzywę, tymianek, rozmaryn, szałwię. Ale po co? Komu to potrzebna?
Floslek miał fantastyczną linię BeEco, ale oczywiście musiał ją wycofać, przez to jestem śmiertelnie na nich obrażona i nic już od nich nie kupię.
Z polskich firm polecam Apis i Sylveco. Pat&Rub jest drogie, ale to jeszcze nic, gorsze jest to, że wszędzie wciskają ten okropny zapach trawy cytrynowej, a i jeszcze Phenome - ale nawet ceny Pat&Rub przy nich to pestka.
Nie trawię mieszkania w wioskach. Zioła będę musiała hodować w kuchni na parapecie. Myślisz, że oni zauważyli ten nasz szał? Śmieszy mnie trochę, a trochę smuci BingoSpa. Mają fajne kremy, o fajnych składach. Jest tylko jeden zgrzyt - wśród olejków pojawia się parafina. No brak słów.
Usuńw większości kosmetyków rosyjskich te "idealne składy" są wybiórcze, np. kremy są ok, ale szampony już nie, lub na odwrót
OdpowiedzUsuńszampony babuszki agafii i love2mix mają np. magnesium laureth sulfate, odżywki/maski do włosów marki natura siberica i planeta organica mają silikony, planeta organica ma peelingi z polietylenem, itd.
nie ma ideałów :) ale super, że składy są w kosmetykach coraz lepsze!
Wiesz, akurat nie mam nic przeciwko żadnemu wymienionemu przez Ciebie składnikowi akurat w tych kosmetykach. Powiem więcej - osobiście nie mam nic przeciwko SLeS w szamponach : ) Natomiast nie lubię trójglicerydów w kremach, a one znajdują się chyba w większości tych Babuszki Agafii.
Usuńwłaśnie na te cudownie naturalne składy trzeba uważać, sama chciałam sobie coś kupić z rosyjskich kosmetyków ale po DOKŁADNYM przestudiowaniu składu okazuje że wśród tylu ekstraktów i olei znajduje się jakieś rakotwórcze świństewko...
UsuńNiedawno, ale chyba pod którymś z poprzednich postów napisałam, że na coś trzeba umrzeć. I że praktycznie wszystko wokół nas jest rakotwórcze, pewnie nawet powietrze. I gdybym miała się tym martwić, to pewnie bym oszalała. Nigdy nie analizuję składów pod kątem rakotwórczości.
UsuńMnie to cieszy, bo znam rosyjski i kocham Rosję, więc dla mnie to takie... miłe :D Moim zdaniem fenomen rosyjskich kosmetyków bierze się stąd, że są po prostu orientalne, coś nowego :) Gdyby kosmetyki azjatyckie były dostępne takiej mierze na allegro i w wielu sklepach online oraz stacjonarnych a do tego miałyby polskie etykietki, byłoby to samo. Szkoda, że nie jest!
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, ja raczej nie kupowałabym azjatyckich kosmetyków. No, chyba że mówimy o indyjskich i Himalayi. To wtedy tak. Ale Himalaya jest nawet w SuperPharmie.
UsuńMi nie trafił się jeszcze żaden rosyjski bubel. Jednakże w znacznym stopniu szkodzi mi Parafina i olej mineralny - który jak twierdzisz są dobre dla Ciebie. Ja ich unikam, SLS też się staram, ale nie przesadzam. Jak się trafi miły, wyważony skład ale i sls jest to i tak próbuję. Nie dajmy się szaleństwu.
OdpowiedzUsuńNaprawdę napisałam, że parafina jest dla mnie dobra? Nigdy nie kupiłabym zawierającego ją produktu do twarzy czy włosów, przymykam oko tylko na balsamy do ciała i kremy do rąk. SLS się nie boję, ale nie kupiłabym produktu zawierającego go na jednym z pierwszych miejsc w składzie. Inaczej sprawa ma się z SLeS, który jest ok nawet jako czołowy detergent pod warunkiem, że jest złagodzony {patrz: recenzja szamponu Olsson}.
UsuńNie nie napisałaś :D i dopiero teraz jak przeczytałam to po raz 3-ci zauważyłam składnię, którą początkowo źle odebrałam :)
UsuńW życiu bym nie pomyślała o kosmetykach rosyjskich ale faktycznie coraz więcej osób je poleca więc czas przemeblować przekonania :)
OdpowiedzUsuńNajwyższy!
UsuńA słuchaj... Do czego służą klipsy do butów? : D
Lubię rosyjskie kosmetyki, ale i ich składy, niestety, też się zmieniają, na gorsze..;/ Nowe serie PO i Natury Siberiki mają silikony, pq... Zawsze można samemu ukręcić krem czy tonik, zwlaszcza, ze oferta sklepow z polproduktami jest szeroka;)
OdpowiedzUsuńA właśnie za brak pq je ceniłam. Szkoda : ( Można, ale wiesz. Koszty nieco wyższe i trzeba umieć i być cierpliwym. Ja nie jestem.
UsuńLubię ruskie mazidełka, sporo przywiozłam sobie z Petersburga w bajecznie niskich cenach. A z polskich firm ostatnio zachwycam się Make me bio!
OdpowiedzUsuńNigdy o niej nie słyszałam! A do Petersburga też kiedyś pojadę : )
UsuńZnalazłam kilka polskich naturalnych kosmetyków, ale mimo to wybrałam rosyjskie...Dlaczego? Polskie są znacznie droższe:/ Z polskich firm jestem wierna Sylveco
OdpowiedzUsuńOtóż to. A właśnie Sylveco jakoś tak nigdy nie próbowałam.
UsuńNie wiem dlaczego, ale nie mogę kliknąć w odpowiedź do komentarza.
OdpowiedzUsuńCo do zakazu testowania na zwierzętach to a i owszem, ale tutaj chodzi o kosmetyki gotowe. A nie o poszczególne składniki, które firmy mogą testować same lub poprzez inne firmy. Nie lubię tego bardzo.
Chociażby The Body Shop, Garnier itp. Oficjalnie nie testują, ale zlecają to innym firmom lub testują same składniki, nie produkt gotowy do sprzedaży.
Też tak czasem mam, na różnych blogach. Czasem wystarcza odświeżenie lub włączenie od nowa przeglądarki. Czasem trzeba przeskanować komputer czymś w Stylu Spybot Search&Destroy lub Malwarebytes Anti Malware xd
UsuńWiesz co, ja nie mam wyrobionego zdania na temat testowania na zwierzętach. Może to się zmieni, kiedy w końcu trafię do jakiegoś laboratorium, nie wiem. Ale to, o czym piszesz, jest totalnie bez sensu! Bo w takim wypadku lepiej dla wszystkich byłoby, gdyby mogli zwyczajnie, normalnie testować gotowe.
Wiem właśnie, odświeżałam i nic, a miałam za dużo kart włączonych żeby całą przeglądarkę wyłączyć i włączyć :)
UsuńTeż uważam, że to jest bez sensu. Najgorsze jest to, w jaki sposób cierpi na tym klient. Wiesz, kupuje coś z przekonaniem, że postępujesz dobrze, w końcu wybrałeś produkt nietestowany, a tak naprawdę jest on testowany tylko w inny sposób (lub firma jest wykupiona przez duży koncern, który testuje). Moim zdaniem powinni to jakoś dokładniej określić, zrobić coś z tym :)
Wiem, że nie każdy zwraca na to uwagę, ale dla mnie to jest bardzo ważne. Jestem wegetarianką między innymi ze względów etycznych i strasznie się czuję, kiedy mam kupić kosmetyk a nigdzie nie ma sprecyzowanej informacji odnośnie testowania... Staram się kupować te produkty, które w 100% nie są testowane, ale niestety nie zawsze to się udaje.
No to ja jestem anty, uważam, że człowiek z natury jest wszystkożerny, a zwierzątka są zdrowe. Niedobra ja. Ale Ty pewnie się orientujesz! Wiem, że futra są złe. Ale czy istnieją jakieś humanitarnie prowadzone farmy?
UsuńMój pierwszy rosyjski kosmetyk był niestety bublem i mocno się zniechęciłam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę?! Który taki?!
UsuńWszystko prawda, właśnie wracam do kremów Babuszki z podkulonym ogonem. Po romansie z brzozowym Sylveco Agafia woła do mnie: "Nie będziesz miała bogów cudzych przede mną...", ciągle słyszę echo tych słów w głowie...
OdpowiedzUsuńHahaa! A podobno Sylveco jest fajny!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJa mam zamiar kupić sobie mydełko rosyjskie do cery tłustej i trądzikowej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że używacie kosmetyków rosyjskich. Ja jeszcze nie, ale mam taki zamiar. Szczególnie po tym, co przeczytałam w tym artykule http://www.goodies.pl/blog/bania-agafii-rosyjska-marka-naturalnych-kosmetykow/ o marce Bania Agafii. Ogólnie w internecie jest wiele przychylnych opinii i chyba z kosmetyków rosyjskich najbardziej podobają mi się właśnie te. Warto wypróbować.
OdpowiedzUsuńZ rosyjskich kosmetyków używam serii Babuszki Agafii. Widać, że są gładsze i pięknie pachną :)
OdpowiedzUsuńzamawiam specjalne eko zestawy prezentowe - piękne, długie włosy w eko drogerii Green Dream. Na razie jestem na etapie próbowania kosmetyków do włosów ale przymierzam się do zamówienia kremów do twarzy :)
Nie rozumiem tego fenomenu. Może po prostu, po ludzku są tańsze? Po składzie nie zauważyłem różnicy :P
OdpowiedzUsuńWszystkim, którzy nie znają kosmetyków rosyjskich polecam ten artykuł http://www.goodies.pl/blog/love2mix-czyli-jak-zakochac-sie-w-kosmetykach-rosyjskich/.
OdpowiedzUsuń