Nie wiem jak to jest i dlaczego tak jest, ale zawsze brakuje mi takiej odżywki lub maski, jakiej moje włosy potrzebują w danym momencie. W takich sytuacjach zamiast wędrować do sklepu lub do komputera w celu zamówienia nowego kosmetyku, zazwyczaj kieruję się do kuchni. Tam zawsze znajduję to, czego potrzebuję.
Gdy odżywka jest zbyt lekka
To najprostszy do rozwiązania problem. Kilka kropel dowolnego oleju {nada się nawet oliwa z oliwek, olej słonecznikowy, rzepakowy} powinno załatwić sprawę. Dla pewności można sprawdzić skład naszej odżywki, jeżeli nie ma w nim oleju albo silikonu, lub ten znajduje się daleko w składzie, a włosy puszą się pod wpływem wilgoci, to prawdopodobnie jest to. Ale lepiej zmodyfikować najpierw część produktu, lub tylko porcję potrzebną "na raz". Wtedy mamy pewność, że nie skrócimy daty ważności kosmetyku.
Gdy włosy potrzebują nawilżenia
Do odżywki lub maski możemy dodać gliceryny {kilka złotych, dostępna w każdej aptece}, miodu, soku z aloesu. Dobrym humektantem jest nawet zwykły cukier, moje włosy po peelingu cukrowym są zawsze genialnie nawilżone. Bardzo dobrze nawilża także żel lniany - dodany do maski lub wykorzystany jako płukanka.
Jeżeli włosy są bardzo suche i puszą się {czyżby przeproteinowanie?} przyda im się również solidna porcja oleju. W takim przypadku na moje włosy najlepiej działa serum składające się z odżywki, nawilżaczy, wody i olejów.
Gdy włosy puszą się, a pojedynczy włos daje się rozciągnąć
lub chcemy je nabłyszczyć i wygładzić
To puszenie się włosów i podatność na wilgoć, w połączeniu z możliwością rozciągnięcia włosa najprawdopodobniej oznacza niedobór protein. W takim przypadku do maski dodaję niewielką ilość rozpuszczonej żelatyny lub kwaśnej śmietany. Zdarza mi się też pryskać włosy sprayem z wodą z płatków owsianych i rozpuszczoną żelatyną, laminować włosy {na szybko nawet płukać wodą z niewielką ilością żelatyny} lub robić płukankę piwną. Innym źródłem protein jest jajko, ale moje włosy po masce z jajkiem absolutnie zawsze wyglądają jak stóg siana.
Proteiny zazwyczaj ładnie wygładzają i nabłyszczają włosy, trzeba tylko uważać, aby nie użyć ich w zbyt dużej ilości i nie stosować zbyt często, bo wtedy dla odmiany możemy zafundować sobie przeproteinowanie.
Do zadań specjalnych
Zdarzało mi się dodawać do masek kakao. Taka maska zostawiona na włosach na dłużej zawsze silnie je odżywiała, wygładzała i nawilżała. Polecam spróbować! Dziewczyny chwalą sobie również skrobię {mąkę} ziemniaczaną. Podobno wygładza włosy i je nabłyszcza, na moje niestety tak nie działa. Może jakaś felerna mąka?
Maska zakwaszająca
Można takie kupić, w profesjonalnych salonach fryzjerskich lub w Internecie, można też zrobić. Wystarczy dodać do maski kilka kropel czegoś kwaśnego. Na przykład... octu jabłkowego. Maska ma za zadanie zakwasić włosy czyli domknąć ich łuski, a w konsekwencji spowodować nabłyszczenie i wygładzenie. Ten sposób również nie działa na wszystkich.
Własna, całkowicie domowa maska
Wymieniliśmy już wszystkie produkty potrzebne do stworzenia własnej maski. Bazą może być na przykład nawilżacz - żel lniany, do którego dodajemy inne nawilżacze {miód jest naturalnym emulgatorem}, oleje i proteiny - maska gotowa! Chociaż wygodniejsza w obsłudze będzie maska, w której bazą będzie produkt kupiony w sklepie {uwaga na skład, jeżeli chcemy zostawić go na skórze na dłużej}, a dopiero do niego dodamy wybrane produkty.
Taką maskę radzę nakładać przed myciem! Nawet stworzona na bazie produktu sklepowego będzie niespłukiwalna. A zadziała jeszcze lepiej, jeżeli włosy będziemy trzymać w cieple - na przykład pod czepkiem {nada się też reklamówka} i ręcznikiem.
Ach, gdyby tak jeszcze mieć półprodukty... Jakoś nigdy nie potrafię zamówić niczego przydatnego w pielęgnacji włosów, a koszty zamówienia półproduktowego zawsze rosną w postępie wręcz geometrycznym. Lubicie tak bawić się w tworzenie własnych masek lub modyfikowanie odżywek? Wbrew pozorom nie jest to wcale takie czasochłonne. Czego jeszcze używacie, jakie kuchenne produkty pominęłam?
kakao jest ciekawym pomysłem, a może przyciemnia trochę włosy?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że niekoniecznie. Moje, dość jasne włosy przybrały taki ładny, nieco ciemniejszy odcień, ale tylko chwilowo {do następnego mycia?}, no i niezbyt widoczny. Może częściej używane? A próbowałaś łupinami orzecha? One działają ;) Ale chyba nigdzie już ich nie ma.
UsuńLiście orzecha tez lekko przyciemniają, i oczywiście kora dębu, chociaż najłatwiej będzie chyba użyć mocnej, czarnej herbaty. :)
UsuńFajny post:) Moje eksperymenty ograniczają się na razie do tego, że wzbogacam glutkiem maskę Biovax do włosów ciemnych, bo sama za słabo nawilża.
OdpowiedzUsuńA próbowałaś z miodem? Chociaż on teoretycznie może rozjaśniać {nie wierzę w to}. A gliceryna? Mnie żel lniany bardzo irytuje.
UsuńBardzo fajny post:) Ja uwielbiam działanie kakao na moich włosach:))
UsuńMiód autentycznie rozjaśnia, jestem na to przykładem. :) U mnie akurat to efekt pożądany. Tyle, ze efekt jest bardzo minimalny po jednym użyciu, zależy od jakości i ilości miodu, rodzaju odżywki, do jakiej go dodamy, częstotliwości i długości nakładania.
UsuńMuszę się zaopatrzyć kakao :)
OdpowiedzUsuńSama czasem dodaję coś do masek, najczęściej właśnie mąkę ziemniaczaną czy miód. Natomiast kiedy do maski dodałam kakao włosom się to nie spodobało :/
OdpowiedzUsuńMoje włosy nie cierpią protein dlatego żeby jakoś zmęczyć ten Biovax zawsze dolewam obojętnie jaki olej i jest świetnie :D
OdpowiedzUsuńOddaj mi, ja go zmęczę z przyjemnością :*
UsuńJa najczęściej tuninguję maski czy odżywki właśnie olejami :) Czasem robię sobie też maseczkę z majonezu (jak to brzmi! :D ), kiedyś próbowałam też z żółtkiem, olejem rycynowym i tak dalej.. ale to akurat moim włosom się nie podobało.
OdpowiedzUsuńJak dodajesz to kakao? Jakieś proporcje? :D
Tak koło łyżeczki i duużo maski, bo jakoś jej tak ubywa przez to kakao, chyba wchłania wilgoć. Rozrabiałam je też w oleju/wodzie przed dodaniem maski, wtedy jest już ok.
UsuńNo i genialny post, wszystko w jednym, dla mnie duże ułatwienie :)
OdpowiedzUsuńNa mnie nie działa glutek, za to proteiny przy każdym myciu i każdej ilości, inne maski głęboko nawilżające o czasu do czasu, bo inaczej mam mega siano :)
O to też mi chodziło. No i mam zupełnie tak samo!
UsuńCiekawe rady, do niektórych się stosuję ale kilka jest dla mnie nowością i przydadzą mi się. :)
OdpowiedzUsuńGenialny wpis muszę zakupić kakao:D
OdpowiedzUsuńHaha, u mnie w domu bez czekolady i kakao nie ma życia, zapasik w szafce musi być :D
UsuńWłaściwie to chyba wystarczy maska z idealnie prostym składem, a resztę możemy dorobić same, czy to z półproduktami, czy w kuchni. Wspaniała sprawa, choć przyznam, że czasem wymagam od odżywki jedynie tego, by włosy po niej pięknie pachniały.
OdpowiedzUsuńDokładnie, uchwyciłaś sens:) Mi niestety to nie wystarcza, pięknie pachnąca szopa raczej by mnie nie satysfakcjonowała:(
UsuńNo tak, zrobiłam skrót myślowy, musi dobrze wyglądać, ale po takiej nocy jak dzisiejsza, gdy na głowie mieszał mi się smród cysteiny z olejem sezamowym, pragnę jakiegoś wspaniałego zapachu, który się długo utrzyma na włosach. Do diabła ze składem, odżywienie już sobie odbiłam na śmierdząco :D
UsuńCysteina - moje półproduktowe marzenie :D Ale zamówienia na ZSK jeszcze długo, długo nie będzie.
UsuńMuszę spróbować z tym kakaem :-)
OdpowiedzUsuńkakałkoo!<3
Usuńna mnie mąka ziemniaczana też nie działała, wysusza mi włosy strasznie. Ja często tuninguje maski do włosów jak i twarzy :)
OdpowiedzUsuńJa do twarzy jakoś nie tuninguję - albo kupna, albo domowa. A z tą mąką mam tak samo. I na twarz też tak działa. Więc jakim cudem komuś włosy nawilża?!
UsuńJedna maska, a tyle możliwości :> Złap je wszystkie! Dziękuję za kilka pomysłów :D
OdpowiedzUsuńTo Ty jeszcze czegoś w kwestii pielęgnacji nie wiedziałaś?!:D
Usuńmuszę wreszcie dodać kakao bo zapominam co mi ono daje ;)
OdpowiedzUsuńTak szczerze mówiąc, to ja kakao też dość dawno nie używałam. Trzeba by do niego wrócić, koniecznie.
UsuńMamy chyba trochę inne włosy, bo moje uwielbiają proteiny z jajka i skrobię ziemniaczaną :) ta druga może nie robi aż takich cudów jak jajko, ale efekt jest zauważalny.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie nawet może trochę bardzo inne :D Rety, jak moje nienawidzą jajka...
UsuńDzięki Malinowej akcji maseczkowej zaczęłam kombinować z domowymi maskami na twarz, i włosy tez skorzystały, bo w ciągu ostatniego miesiąca aż 3 razy dostały taką ulepszoną domowymi metodami maskę. Żałuję tylko, że tak późno przekonałam się do banana. :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory nie jestem do niego przekonana, za dużo papraniny :D Ale próbowałam, efekty były. I już wiem, o czym nie napisałam. Owoce!
UsuńZdecydowanie wolę takie naturalne maski niż te kupne ; ) Świetny post!
OdpowiedzUsuńJa robię takie tylko "od święta", w przypadkach posiadania zbyt dużej ilości wolnego czasu, ale efekty są. Ale te kupne często modyfikuję, to fakt.
UsuńDawno nie robiłam własnej maski do włosów, więc czas znowu sobie o nich przypomnieć :)
OdpowiedzUsuńMoje wysokoporowate włosy są nieprzyzwoicie miękkie po masce z mąki. ale jest duży minus bo niezależnie ile czasu spłukuje to mam biały osad. A szkoda.
OdpowiedzUsuńfajny wpis, muszę spróbować z tym kakaem ;-)
OdpowiedzUsuń