29 listopada 2013

Apis seria żurawinowa: krem do twarzy z olejkiem arganowym, koktajl do ciała, żel pod prysznic

Bardzo polubiłam się ze wszystkimi trzema kosmetykami. Są niedrogie, nieźle działają, mają dobre składy. Najwyższy czas o nich napisać!


Kiedyś używałam kremu Apis z serii professional i byłam nim zachwycona. Po jego zużyciu postanowiłam kupić krem z serii "ogólnodostępnej" {czyli dostępnej na dozie, po jedenaście złotych za sztukę} - dla porównania. I chyba była to nieodpowiednia kolejność. Czuję, że ten krem jest naprawdę świetny, ale po Hydro Balance musiał pozostać niedoceniony.
 
Opiszę Wam teraz moje wrażenia od początku do końca. A właściwie do połowy, bo nie zużyłam jeszcze całości produktu.
 
Otóż krem jest zamknięty w zwyczajnym, plastikowym słoiczku - jak na krem za kilka złotych przystało (5,50 za typową pojemność 50ml}. Ma przyjemny różowy kolor, nieco dziwny, ale fajny, świeży zapach i zbitą konsystencję. Byłam do niego bardzo pozytywnie nastawiona, bo skład wygląda bardzo przyjaźnie. Pierwsze użycie? Zachwyt - na kremie napisano: ujędrniający i rzeczywiście krem ujędrnia. Ale również wielki zawód, bo nijak mojej skóry nie nawilżył, a pozostawił tłustą warstewkę {a przynajmniej tak mi się wydawało}.
 
Kupiłam, jak mi się wydawało, niezły krem w drogerii. Użyłam go kilkukrotnie i wróciłam do Apisa z podkulonym ogonem. Nagle okazało się, że krem świetnie się wchłania, nawilża, a makijaż mineralny trzyma się na nim wybitnie dobrze. No i skóra wygląda całkiem nieźle - nijak jej nie szkodzi, mimo tego, że stosuję retinoid zewnętrzny. Wczoraj nałożyłam go na noc. Po umyciu twarzy rano skóra była miękka i nawilżona. A właśnie - zawiera filtr SPF 15, ale tak niski wskaźnik praktycznie nie ma znaczenia.

Skład

woda, olej winogronowy, olej słonecznikowy, olej arganowy, gliceryna, carbomer, wyciąg z żurawiny, wyciąg z aloesu, alkohol cetearylowy & ceteareth 20, kolagen, elastyna, tlenek cynku, dwutlenek tytanu, trietanoloamina, palmitynian askorbylu, kwas askorbinowy, kwas cytrynowy, witamina E, methylchloroisothiazolinone, metylisothiazolinone, alkohol benzylowy, kompozycja zapachowa, annato

Krem na pewno nie kwalifikuje się jako produkt eko {ceteareth 20, konserwanty}, ale zawiera mnóstwo dobroczynnych substancji, między innymi antyoksydanty: żurawinę, witaminy C i E. Mnie skład zadowala całkowicie. Przetłumaczyłam go już na polski, zainteresowani informacje na temat wszystkich składników bez problemu znajdą, po wpisaniu nazwy substancji w wyszukiwarce. Ja zawsze robię właśnie tak ;)
 
Moja ocena: 4+
Cena/jakość: 6
Gdy się skończy, kupię wersje arbuzową. Dla odmiany.
 

Żel jak żel. Nie do końca rozumiem, jak można napisać recenzję żelu pod prysznic, ja nie potrafię. Mogę powiedzieć, że żel, w przeciwieństwie do kremu, pachnie. Kisielem żurawinowym, ślicznie i orzeźwiająco! Jest wydajny, bardzo wydajny. Często żele wystarczają mi na dwa tygodnie, tego używałam prawie przez miesiąc, dwa razy dziennie. Nie wysusza skóry, ale też nie nawilża. No ale nie jest to rola żelu. Zawiera kilka ekstraktów, co w przypadku żeli pod prysznic niekoniecznie jest regułą. Zdjęcie możecie powiększyć.

To nie jest zwykły balsam do ciała, on rzeczywiście ma konsystencję koktajlu. Po nałożeniu na skórę robi się wodnisty {nie umiem opisać tego zjawiska inaczej} i przepięknie pachnie. Zawiera mnóstwo świetnych składników, ośmieliłabym się powiedzieć, że ma lepszy skład, niż krem do twarzy {ekstrakt z żurawiny, mango, kiwi, granatu, witaminy C i E, masło shea}. Ma tylko jedną wadę - bardzo słabo nawilża. Ale zupełnie nie przeszkodziło mu to w zostaniu jednym z moich ulubionych kosmetyków. Zdjęcie możecie powiększyć.

Żel i koktajl dostałam na spotkaniu, ale bardzo je polubiłam i chętnie kupię kolejne opakowania. Kiedy tylko nadarzy ku temu się okazja. W ogóle - bardzo lubię tą firmę, nie mogę tylko dorwać jej stacjonarnie, a większość sklepów internetowych nie podaje składów.

Wiem, że długo mnie tu nie było. A właściwie byłam, tylko Wy mnie nie widzieliście. Mam dla Was wytłumaczenie, a nawet dwa wytłumaczenia. Po pierwsze - zakładam nowego bloga. Na razie nie mówię nic więcej, dowiecie się, jak w końcu powstanie. Po drugie - wygląd tego bloga doprowadza mnie już do szału. I to bardzo, do tego stopnia, że irytuje mnie pisanie. Tak więc prowadzę gorączkowe prace nad zmianą szablonu - na ładniejszy. Chociaż coraz bardziej przekonuję się do czarno-białych gadżetów i nagłówka i dużej ilości kolorowych zdjęć. Wciąż wydaje mi się, że zdjęcia gryzą się z szablonem. No i dla bardzo stęsknionych piszę na facebookowym fanpage'u ;)

16 komentarzy:

  1. Krem wydaje się fajny, kiedyś o nim myślałam, ale teraz się zafiksowałam na punkcie kremów od Babuszki Agafii i chcę do nich jak najszybciej wrócić.

    Ciekawe, cóż Ty tam kombinujesz z tym blogiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz? Słyszałam o nich, że dobre.

      Usuń
    2. Są bardzo lekkie, miałam ten do 35 lat, lżejsze od Sylveco, ale dobrze nawilża. Używałam go, gdy miałam ogromne syfy, podskórne ropne gule i dawał radę.

      Usuń
  2. Pusia, mnie Apis ani do ciała, ani do mycia - nic nie urwał. I nie mam tutaj na myśli składów, zapachów etc. Po prostu całościowo bym tego nigdy nie kupiła. Totalnie nie w moim guście.

    PS. taka nazwa tabsów na trądzik istnieje jaką wpisałaś u mnie na blogasku .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w moim właśnie bardzo. Ale Ty miałaś tą niefajniepachnącą wersję :P A ta ma antyoksydanty <3

      To te. Idealny skład, antyoksydanty. Kupię jak tylko wyłykam wszystko, co mam i będę łykać przez te 3 miesiące, przerwa i znów. Żeby sprawdzić, jak działają tak naprawdę.

      Usuń
  3. Krem bym z chęcią wypróbowała.
    Jestem ciekawa tego nowego bloga :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny jest, fajny! Powiem Ci, że ja też, nawet bardzo jestem go ciekawa :D

      Usuń
  4. Moje Apisy jeszcze leżą nieużywane. Najpierw chcę zużyć to, co otwarte.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja się bardzo polubiłam z tym kremem do twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja sobie kiedyś tego Apisa zakupię. I też jestem ciekawa. Pokaż jak najszybciej nowego blogaska <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam tylko żel, ale się z nim nie polubiłam ;/ W dodatku zapach dla mnie był bardzo nieprzyjemny ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Apis jest bardzo przyjemny, chociaż nie używam go regularnie. Należy do mojej mamy, lecz od czasu do czasu go zaaplikuję :)
    A osobiście jestem zauroczona Fitomedem - krem tradycyjny nawilżający. I bynajmniej nie jest to nazwa bez pokrycia, bo moją mieszaną, nastoletnią cerę naprawdę świetnie nawilża i sprawdza się lepiej od Apisu, który za to bardziej ujędrnia. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Aktualnie mam cztery kremy otwarte, ale jak je wydenkuję, to kupię ten żurawinowy. Dziękuję za użyteczną recenzję. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy przeczytałam o tym na Twoim blogu, zaraz sprawdziłam gdzie mogę kupić kosmetyki Apisu a tu taka promocja http://www.apiscosmetics.pl/sklep/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage.tpl&product_id=141&category_id=21&option=com_virtuemart&Itemid=53 Za zestaw arbuzowy, mus do ciała arbuzowy z mango i wit. E, żel pod prysznic arbuzowy z ekstraktem z melona i aloesu i krem nawilżający z arbuzem i kwasem hialuronowym do twarzy tylko 23 złote. I jak tu oszczędzać?;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie! I jeszcze musiałaś mi o tej promocji napisać! : P

      Usuń
  11. Moją wrażliwą, trądzikową skórę krem żurawinowy zapycha. Po nałożeniu mam wrażenie jakby skóra się dusiła i twarz robi się czerwona. Szkoda, bo taki fajny i naturalny skład ma ten kremik :/

    OdpowiedzUsuń

Uprasza się o przeczytanie tekstu przed zostawieniem komentarza oraz niezawieranie w nim zaproszenia, ani linku do własnego bloga, o ile nie ma po temu wyraźnego powodu {na przykład uwagi w treści posta}.