28 maja 2013

Odżywka z efektem laminowania

Moje włosy coraz bardziej lubią proteiny i coraz częściej im ich brakuje. Rozważałam powtórzenie próby z laminowaniem, ale wystarczyło, że przypomniałam sobie wygląd moich włosów po pierwszym eksperymencie, żeby zrezygnować z drugiego. Jednak miałam do wyboru tylko żelatynę i jajka (których moje włosy nienawidzą), więc byłam zmuszona do wykorzystania żelatyny. I do wynalezienia czegoś nowego.
 

W końcu postanowiłam zmienić nieco przepis na laminowanie. Zamiast odżywki do ogromnej ilości żelatyny dodałam nieco żelatyny do odżywki, a właściwie maski. Dzięki temu uzyskałam laminującą (czyli proteinującą) maskę.


Kadr z sesji zdjęciowej mojego słoiczka z żelatynową galaretką.


Mój przepis

Niepełną płaską łyżeczkę żelatyny rozpuściłam w (tak mi się wydaje) trzech łyżkach wrzątku, dokładnie rozmieszałam i dodałam kilka kropel soku z cytryny. Jej kwaśny odczyn domyka łuski, a w konsekwencji nabłyszcza i wygładza włosy. Do wieczora moja mieszanka zmieniła się w galaretkę, którą musiałam rozpuścić w ciepłej wodzie z kranu i dodałam do dość dużej ilości maski. Wszystko dokładnie wymieszałam i nałożyłam na włosy na nieco ponad kwadrans.


Efekty

Moje włosy były bardzo gładkie, zupełnie się nie plątały i dobrze układały, a to zdarza im się raczej rzadko. W końcu, czytając opinie na wizażu doszłam do wniosku, że otrzymałam lepszą wersję maski Love2Mix. I mam zamiar regularnie dodawać do masek domowych hydrolizowanych protein.


A kolorowy napis na początku posta jest zapowiedzią zmian w wyglądzie bloga. Pracuję nad nimi, niestety - wyjeżdżam na kilka dni, więc swoją pracę muszę przerwać. Postaram się napisać dziś coś jeszcze i ustawić automatyczną publikację. Niby nie będzie mnie tylko przez kilka dni, ale i tak nie chcę, żebyście się za mną stęskniły. Wspominałam już, że mam dla Was niewielki (ale zawsze) upominek? ;)

26 komentarzy:

  1. w sobotę po prawie 3 miesiącach przerwy od laminowania po farbowaniu i podcięciu końcówek nałożyłam papkę z żelatyną - efekt? włosy cudownie gładkie, nie zbijają się, po prostu rewelacja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetnie! Ja chyba następnym razem zwiększę ilość żelatyny, może będzie jeszcze lepiej.

      Usuń
  2. Nigdy nie sprobowalam moze kiedys sie przekonam ;p Dzieki za interesujacy wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz ;)

      Usuń
  3. bardzo ciekawe, laminowanie było na topie gdy ja raczkowałam z blogiem, robiłam raz - efekt całkiem fajny, muszę zatem Twoją propozycję wypróbować - bardzo ciekawa jestem zmian, mam nadzieje, że będzie równie przyjemnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że efekt będzie nieco subtelniejszy.

      Usuń
  4. Ciekawie brzmi ;) mnie też jakoś laminowanie specjalnie nie zachwyciło więc z chęcią wypróbuje w wolnej chwili Twój sposób ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się uda, z powodu mniejszej zawartości protein ;)

      Usuń
  5. Nie mam w ogóle doświadczenia z laminowaniem, może powinnam zacząć od żelatyny z dużą ilością maski?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba niezły pomysł. A jeżeli się uda - z każdym użyciem zwiększać ilość. Chociaż zbyt częste dodawanie żelatyny do masek też może spowodować przeproteinowanie. Ale jeżeli Twoje włosy lubią proteiny... chyba zaryzykowałabym normalną wersję (lub tą Karoliny Kołodziejczyk z ostatniego komentarza), może akurat się uda.

      Usuń
  6. o Puś, zdolna kobieta z Ciebie :D pomysłowa :) wypróbuję na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z żelatyną jeszcze nie próbowałam nic zrobić.
    Ale Ci fajnie, że możesz gdzieś wybyć! Zazdrość 100%. i jestem bardzo ciekawa co kombinujesz blogiem:) Ja za swój zabieram się od momentu kiedy go założyłam, ale nie widzę szans na szczęśliwe zakończenie tego procesu. Tobie jednak tego życzę. No i baw się dobrze na wyjeździe:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem ciekawa, co z tego wyniknie, bo zabieram się za zmiany od naprawdę długiego czasu.

      Usuń
  8. Laminowałam włosy dwa razy, zupełnie mi to nie przypadło do gustu... ale z Twoim przepisem spróbuję jeszcze jeden, ostatni raz. :) Przebłysk geniuszu^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać, jak zadziałała mniejsza ilość protein ;)

      Usuń
  9. Moje włosy uwielbiają laminowanie - chyba jutro to zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie efekt będzie słabszy, działa tylko nieco mocniej, niż zwykła maska z proteinami.

      Usuń
  10. Świetny pomysł. Na pewno przetestuję taką alternatywę dla laminowania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. zalaminauj sobie mozg ty wybryku konskiego zwisa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w zwyczaju mawiać, że mam 99% DNA szympansa i 1% DNA leniwca, ale niestety nie mam w sobie nic z konia, więc laminowanie mózgu może nie dać u mnie aż tak genialnych rezultatów jak u Ciebie, ale dzięki za radę ;)

      Usuń
  12. Świetny pomysł ;) Muszę wypróbować na swoich włosach ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. A u mnie laminowanie daje średniawe efekty. No ale zazdroszczę oczywiście odnalezienia takiego przepisu idealnego dla Twoich włosów- o tym chyba każda z nas marzy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po klasycznym laminowaniu miałam jeden wielki, nierozczesywalny, blond stóg siana na głowie :D

      Usuń
  14. Do tej pory nienawidziłam laminowania, ale również odkryłam alternatywną metodę, która świetnie się u mnie sprawdza :P Dwie łyżeczki żelatyny zalewam pół szklanki gorącej wody, po ostudzeniu dodaję pół łyżeczki soku z cytryny i łyżeczkę-półtorej dowolnego oleju, nakładam na wilgotne włosy i suszę suszarką "na deskę" - efekty nieziemskie! Włosy grube, gładkie, lśniące i sypkie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przetestuję. Zastanawiałam się, czy nie zaryzykować znów klasycznego laminowania, ale Twój sposób brzmi bardzo ciekawie!

      Usuń

Uprasza się o przeczytanie tekstu przed zostawieniem komentarza oraz niezawieranie w nim zaproszenia, ani linku do własnego bloga, o ile nie ma po temu wyraźnego powodu {na przykład uwagi w treści posta}.