15 lipca 2014
Moje pierwsze półproduktowe zamówienie (Zrób Sobie Krem)
Planowałam zamówić drobiazgi do toniku, czy tam olejek do twarzy - już nie pamiętam. W parę tygodni później finalizowałam kompletne, półproduktowe zamówienie, pozwalające mi stworzyć tonik, serum, krem i żel do mycia twarzy oraz dowolnie modyfikować produkty do włosów. I... No biorąc pod uwagę mnogość możliwości, jakie zamówione półprodukty mi dają - nie zapłaciłam aż tak straszliwie dużo.
Powiem tak. Wydaje mi się, że osoba początkująca nie tyle nie ma powodu, co wręcz nie powinna zamawiać niczego więcej ; )
Substancje nawilżające:
- wielkocząsteczkowy kwas hialuronowy w proszku
Wybrałam tę wersję po to, aby dosypać kwas do serum i zażelować konsystencję. Jeszcze tego nie zrobiłam, jestem ciekawa, czy zadziała.
- D-pantenol
Kupiłam, bo podobno łagodzi podrażnienia. Chyba faktycznie tak działa.
- wyciąg z aloesu zatężony 10x
Wszyscy go zachwalają.
- niacynamid (witamina B3)
Podobno reguluje wydzielanie sebum i jest polecana do cery trądzikowej.
W domu miałam jeszcze mleczko pszczele w glicerynie (tamto zamówienie to drobiazg niemający znaczenia, dlatego to uważam za pierwsze), rozważałam zakup mocznika.
Oleje:
- macerat z nagietka w oleju słonecznikowym
Miałam i uwielbiałam, olejowałam nim twarz, skóra bardzo dobrze reagowała, jest tani i uważam, że świetnie nadaje się na początek przygody z olejami nakładanymi na skórę
- olej jojoba
Miałam, zmywałam nim makijaż, teraz zamówiłam dla dopełnienia działania oleju słonecznikowego i ze względu na jego szczególne właściwości - rzekome podobieństwo do składu ludzkiego sebum, przez co ma wspomagać nawilżanie i regulować wydzielanie tłuszczu przez skórę
Substancje aktywne:
(pantenol, witamina B3, aloes, a także oleje również uznałabym za działające aktywnie)
- witamina C rozpuszczalna w wodzie
Bardzo nietrwała, podobno działa najsłabiej spośród dostępnych na rynku form, ale jednocześnie jest najtańsza; rozjaśnia skórę, wyrównuje koloryt, działa antyoksydacyjnie, polecana do cery trądzikowej
- kwas migdałowy
W niskich stężeniach działa nawilżająco, delikatnie i niewidocznie złuszcza martwe komórki, można stosować go latem (ale z filtrami i bardzo ostrożnie), kiepsko rozpuszczalny w wodzie
- wodorowęglan sodu
W teorii dla wyrównywania pH, w praktyce - chyba niepotrzebny (przydatny do neutralizowania zbyt kwaśnego pH w tonikach kwasowych, ja takowego nie planowałam, a inne produkty trzeba raczej zakwaszać)
W domu miałam ekstrakt z młodej pszenicy, uwielbiam [maseczki z jego dodatkiem].
Produkty do włosów:
- kolagen i elastyna
Tak sobie zamówiłam, gdyby l-cysteina nie działała, ale zadziałała; podobno wygładzają skórę, może dodam kiedyś do serum lub kremu
- l-cysteina
Byłam ciekawa, czy to co o niej piszą, to prawda. Teraz już wiem, że to znacznie mniej, niż prawda. To coś działa genialnie, jestem pewna, że na rynku nie ma niczego lepiej wpływającego na wygląd włosów. Bierzcie i kupujcie ją wszyscy (oprócz tych, których włosy nie tolerują protein).
"Bazy" kosmetyczne:
- glukozyd laurylowy
Haha, chciałam sobie z niego zrobić żel do twarzy -.- I zrobiłam, nie nadaje się nawet do stóp.
- baza samoemulgująca z oleju z pestek moreli
Ostatni produkt, jaki dołożyłam do koszyka. Miałam już wszystko, co byłoby potrzebne do zrobienia kremu i pomyślałam, że sobie zrobię. No i sobie zrobiłam. Nie, nie wyszedł mi. Ale baza tania.
Najważniejsza rzecz w zamówieniu:
- konserwant DHA-BA
Jak to konserwant - umożliwia przechowywanie samodzielnie wykonanego produktu. Wybrałam ten drogą wykluczenia - popularny FEOG dość silnie mnie podrażnia, a GSB wydawał mi się być mniej uniwersalny i 'słabszy'.
Hydrolat oczarowy ze sklepu Ecospa oraz woda demineralizowana ze stacji benzynowej.
Z Ecospa dlatego, że nie zawiera konserwantów, a ZSKowy konserwowany jest FEOGiem.
Sprzęt:
- zlewka 50 mililitrów
- zlewka 250 mililitrów
- łyżeczki miarowe 0,05, 0,5 oraz 2,5 i 5 mililitrów
- mieszadełko - spieniacz do kawy
- buteleczka na serum i szklany słoiczek na krem
- plastikowe butelki na tonik i żel do twarzy
Zlewki są fajne, reszta... I tak trzeba mieszać na oko. Mieszadełko za bardzo spienia, naprawdę mam krem o konsystencji pianki. Rozpuszczonej na upale pianki.
Co można z tego zrobić?
Na to pytanie odpowiem pytaniem. Czy ktoś ma pomysł, czego z takiego zestawu nie da się zrobić?
Co z tego zestawu zrobiłam ja?
[post opisujący moje przygody]
[płukanka z l-cysteiną] oraz [krótki opis tego, jak włosy reagują na nią na dłuższą metę]
Od kilku dni nawet końcówki mi się nie puszą i wyglądają znośnie.
Krem... Aktualnie naprawdę ma konsystencję pianki z takiego budyniu w kubeczku, jak jogurt, zbyt długo trzymanego w upale. Ale jego działaniem (zastosowałam może trzy razy, teraz nieco się obawiam...) byłam zachwycona. Zamiast toniku, który zrobić próbowałam, mam serum, które wymaga rozcieńczenia przed zastosowaniem. Wydaje mi się, że działa dość znośnie. Ale o efektach jeszcze nie mówię.
Płukanki z l-cysteiną - dziesięć razy tak.
Ponadto używam części spośród półproduktów w jeszcze jeden, zaledwie mimochodem wspomniany przeze mnie sposób. I kolejny, o którym nie wspominałam w ogóle. Oba są na tyle łatwe, że nawet ja nie potrafię ich schrzanić. I co najważniejsze - są skuteczne.
No. To już wiecie, o czym napiszę... wkrótce. O półproduktach dla utalentowanych inaczej!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Muszę uważać na proteiny (w pewnym sensie. Przeproteinowanie oznacza najlepsze na świecie fale po kilku godzinach w koczku, ale załóżmy, ze nie zawsze chcę przeprotenowywać włosy :D) ale cysteina nie działa tak jak reszta. Nawet jako płukanka nie szkodzi, tzn. nie kończy się przesadą. Czy to w ogóle jest proteina, typowo? Czy, jak pisze ZSK, składnik protein...? ;) Nie wiem jak to rozumieć, ale w każdym razie l-cysteina nie zachowuje się u mnie tak jak typowe proteiny.
OdpowiedzUsuńMoże komuś to pomoże. W końcu rzecz jest tak fajna (pomijając zapach), że naprawdę warto próbować.
Aminokwas, aminokwasy budują proteiny.
UsuńJa po pierwszej płukance miałam spuszone, teraz daję niższe stężenie. Jest mega. Chyba da się wyregulować ilość i formę podania dla każdych włosów, ale wiesz, jak bywa. Nigdy nic nie wiadomo na sto procent. Ale próbowałabym, a nuż się sprawdzi.
Witaj w klubie! ;-)
OdpowiedzUsuńUważaj, bo półprodukty wciągają i uzależniają. Miałam już (albo mam) większość tego, co zamówiłaś. Choć ostatnio "kręcę" głównie proste i nieskomplikowane kosmetyki. Głównie z tego, co do jedzenia się nadaje. ;-D
Uzbierało się trochę tych "drobiazgów do toniku" :)))
OdpowiedzUsuńSama też bym chętnie tyle nakupowała, a może i więcej, ale staram się trochę ograniczać swój zakupowy apetyt :)
No bo w międzyczasie stwierdziłam, że skoro mam już to i to, to zamówię sobie już rzeczy do kremu i żelu, bo nie opłaci mi się zamawiać ich osobno, za miesiąc na przykład ; )
Usuńfajne produkty wybrałaś i na pewno masz z nimi wiele możliwości :) ja lubię samodzielnie coś stworzyć, dużo satysfakcji to daje i wiem, co w kosmetyku siedzi:)
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl : " ciekawe ile milionów monet zapłaciła ! " Czemu nie zrobisz żelu alosowego hę??
OdpowiedzUsuńSpoko, mój pierwszy krem też średnio do czegoś się nadawał. :D
Bo misię nie chciało sumować. Coś trochę ponad 100.
UsuńA po co mi żel aloesowy?
Też niedawno zrobiłam spore zamówienie i po Twoim poście do mojego koszyka wskoczyła także L-cysteina. Możesz napisać łopatologicznie jak ją stosujesz (ile jej, ile wody, czy dodajesz coś jeszcze itd.)? Bo po pierwszym zastosowaniu na moich włosach zero efektu poza zapaszkiem - ani na plus, ani na minus. Problemu z proteinami nie mam ;)
OdpowiedzUsuńWg przepisu z ZSK (śmierdzi) lub na oko. 30ml wody demineralizowanej z Orlenu, po kilka kropel substancji nawilżających (pantenolu jedna, bo drogi) i 1/6 łyżeczki 2,5 ml l-cysteiny. Polewam skórę i spływa sobie aż po same końce.
UsuńMoże masz już zbyt piękne włosy?
Był okres, kiedy było już bardzo, bardzo dobrze (druga połowa roku 2013), a potem ch*j bombki strzelił i od pół roku mam siano, na dodatek wypadające na potęgę. Wciąż szukam przyczyny i wypróbowuję najróżniejsze sposoby, póki co - bez skutku.
UsuńA płukankę zrobiłam też jakoś na bazie tego przepisu z ZSK i nic, ale jeszcze pokombinuję. Nie odpuszczę, nie ma mowy :>
Moja kieszeń jest zbyt pusta na eksperymenty z samorobionymi kosmetykami, więc czasem tylko smutnie przejrzę sobie strony z półproduktami. Co nie zmienia faktu, że do czasu, aż rzucę się w szał internetowych zakupów - warto poczytać więcej na ten temat. Dlatego chętnie o tym poczekam na więcej postów małego chemika. ❤
OdpowiedzUsuńU mnie spotkasz już co najwyżej z lekka ironiczne lub takie dla utalentowanych inaczej. Nie wiem, kiedy znów odważę się na poważniejszy eksperyment.
UsuńJa też planuję moje pierwsze zamówienie półproduktowe. Najbardziej kusi mnie mleczko pszczele w glicerynie :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że tyłka nie urywa. Przynajmniej mojego : D Co chciałabyś z nim zrobić?
Usuńi ja mam zamiar zrobić większe zamówienie półproduktów, do tej pory kupowałam jakieś olejki, glicerynę, witaminy w aptekach czy w sklepach zielarskich
OdpowiedzUsuńOj i mi sie marzy kolejne zamowienie :) Co najmniej polowy z tego nie mialam ;)
OdpowiedzUsuńWiększość z tych półproduktów mam/miałam i ja. Większość także bardzo służyła mi w pielęgnacji. Natomiast l-cysteina tylko jeden raz zadziałała tak, ze włosy były gładkie, proste, ale bardzo mocno śmierdziała nawet do tygodnia czasu przy codziennym myciu, nie byłabym w stanie tego używać...
OdpowiedzUsuńCo do emulgatorów, mam złe doświadczenia, bo albo jestem kompletnie tępa, albo mam pecha i produkty które kupiłam były popsute...tak wiec właściwie żaden krem mi z nich nie wyszedł, i prawdopodobnie spróbuję z emulgatorami płynnymi lub postawie na bazy kremowe.
Uważam, że brakuje Ci w liście zakupów, gliceryny i mocznika, to dwa bardzo tanie i bardzo skuteczne i uniwersalne półprodukty.
Wystarczy dać mniej lub... Och, to miał być materiał na osobny post. No nie wiem, czy napisać teraz, nie wiem...
UsuńJa nawet z bazą nie dałam rady. Taki brak talentu, wstyd.
Glicerynę mam z apteki, mam mleczko pszczele w glicerynie. Stosuję do włosów, do twarzy unikam. Prawdopodobnie nie kupię jej ponownie, bo tak naprawdę jest mi zbędna, ale mocznika chcę spróbować bardzo.
Puszysława, a jak z rekrutacją na studia? Dostałaś się? Jak wyniki matur? :) Też w tym roku poprawiałam maturę :P
OdpowiedzUsuńWyniki okej, rekrutacja... No niech będzie, że też okej. Więcej na ten temat na miocardium. Muszę trochę tego bloga odkurzyć, ale na ten temat - tam.
UsuńMiałam wyciag z aloesu - po dwóch miesiącach zaczął śmierdzieć i zmienił kolor i musiałam wyrzucić :/
OdpowiedzUsuńAle poza tym to dobry produkt, stosowałam rano zmieszany z kwasem hialuronowym i buzia długo pozostawała nawilżona i zmatowiona.
Hm. Coś tak czuję, że po tych upałach z moimi półproduktami będzie dokładnie tak samo.
UsuńJa ostatnio też chciałam pobawić się w (al)chemika i zamówiłam 3 zestawy - dwa kremy i serum ze stabilną witaminą C.
OdpowiedzUsuńNo, kremy się udały, a serum na którym zależało mi najbardziej oczywiście nie, bo witamina się nie rozpuściła. I pływały w serum takie dziwne białe grudki, nie powiem jak to wyglądało. Także chyba nie mogę wychodzić poza instrukcje typu "zmieszaj wszystko", bo spsuję :<