Dziś kończy się akcja Laogeny - Miesiąc Płukanek. Dowiedziałam się dzięki niej jednego - zarówno moje włosy jak i skóra głowy za płukankami nie przepadają. Poniżej zamieszczę krótkie podsumowanie oraz przepis na tytułową płukankę.
Czego potrzebujemy?
Oczywiście nie tabliczki czekolady i kawałka kory cynamonu, a gorzkiego kakao i kory sproszkowanej. Te pierwsze po prostu lepiej prezentują się na zdjęciu. Oraz pół litra wody i małego garnka.
Jak wykonać płukankę?
Do garnka wlałam niecałe pół litra wody, włączyłam gaz, dodałam nieco ponad czubatej łyżki kakao, szczyptę cynamonu i przez chwilę gotowałam całość, ciągle mieszając. Później odstawiłam na chwilę garnek. Co większe cząstki opadły, płyn przelałam do butelki. I wypłukałam nią włosy po myciu.
Efekty, jakie zaobserwowałam.
Przede wszystkim moje jasne włosy nabrały bardzo ładnego odcienia. Liczyłam też na nawilżenie i błysk, niestety, nie udało mi się ich uzyskać. Końce były splątane, jak po każdej płukance, jedynie te zdrowe - 10 cm od skóry - wydawały się być sztywniejsze i uniesione. I pięknie pachniały!
Znalazłam też post o podobnej płukance na blogu Eve :)
Maska/płukanka z kakao
Możecie zweryfikować mój pomysł. A kakao jako dodatek do masek uwielbiam.
Przetestowane płukanki:
- czekoladowocynamonowa.
- kawowa - zaparzona fusiasta kawa. Działa chyba najlepiej ze wszystkich, włosy po niej są gładsze i sztywniejsze, lepiej się układają. Wydaje mi się też, że przyczyniła się do zwiększenia liczby babyhair na mojej głowie.
- lniana - włosy są po niej miększe i nawilżone, lubię ją.
- ogólnie pojęte ziołowe - wspominałam już o nich, zdecydowanie mi nie służą, prawdopodobnie z powodu braku ziół śluzowych.
- octowa i cytrynowa - niby powinny domknąć łuski, a mam po nich megapuch. Blondhaircare wspominała, że nie służą one włosom wysokoporowatym. A ja takowe posiadam. Więc to pewnie dlatego.
Niestety, po użyciu każdej z tych płukanek, miękkie i gładkie po użyciu odżywki lub maski włosy stają się sztywne i splątane.
Używacie płukanek? Służą Wam, czy reagujecie na nie podobnie jak ja?
u mnie wszystko zależy od płukanki... ale spróbuje niedługo tej z kakao :)
OdpowiedzUsuńJa też na różne płukanki reaguję różnie, ale na żadną tak, jakbym sobie tego życzyła :/
UsuńKakaowo -cynamonową robiłam parę razy i byłam bardzo zadowolona, na moich ciemnych włosach nadała ciepłych refleksów:) kawowa faktycznie pobudza cebulki do wzrostu, z lnem (żelem) moje włoski się nie lubią,a co do octu i cytryny to robiłam osobno, ale dodawałam l-cysteiny do octowej i efekt był lepszy - piękny połysk:)
OdpowiedzUsuńTeż nie mieszałam octu z cytryną, tylko uznałam je za podobne i dlatego napisałam o nich w jednym punkcie :D Nie próbowałam jeszcze l-cysteiny, ale dużo czytałam. Brzmi ciekawie!
UsuńJa jakoś nie mam nerwów do płukanek ;)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to ja trochę też :D
UsuńNie próbowałam, aczkolwiek mam w planach przetestować płukankę z kakao :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może akurat Ci posłuży :)
Usuńpierwsze słyszę o płukance z kakao i cynamonu :D włosy muszą pięknie pachnieć
OdpowiedzUsuńO cynamonie pisała kiedyś Anwen. A pachną niczego sobie ;)
UsuńNazwa bardzo aromatyczna, może kiedyś się skuszę, chociaż na razie kombinuję z ziołami :)
OdpowiedzUsuńChciałam również Ci powiedzieć, że zostałaś przeze mnie nominowana do liebster blog award, jeśli chcesz wziąć udział i odpowiedzieć na moje pytania, będzie mi bardzo miło :)
(http://meenthe.blogspot.com/2013/03/tag-liebster-blog-award-po-raz-drugi-i.html)
Ciekawe pytania, więc prawdopodobnie na nie odpowiem :))
UsuńWięc, które płukanki domkną łuski wysokoporowatym?;)
OdpowiedzUsuńZ tego, co wiem, łuski domyka chłodna woda i kwaśne płukanki, czyli np. ta z octem lub cytryną, ale w niskim stężeniu, bo zbyt wysokie może zadziałać dokładnie na odwrót - spuszyć.
UsuńJa najbardziej zadowolona byłam z płukanki z mydlnicy (nawilżenie i połysk) i kakaowej włoski były mięsiste i usztywnione:) mam w planach płukankę z kwiatu czarnego bzu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A moje włosy po mydlnicy były suche i sztywne, natomiast nieźle zareagowała na nią skóra głowy - nie potrzebowałam szamponu do mycia. Bzu chyba też już próbowałam z, niestety, marnym skutkiem.
UsuńTo mi, z kolei nie posłużyła płukanka z kawy, włosy były szorstkie, sztywne i suche, a na domiar złego bardzo podkreśliła mi rozdwojone końcówki (a dopiero co podcinałam przed jej zastosowaniem). Co do bzu, to czemu 'z marnym skutkiem'?
OdpowiedzUsuńJak wszystkie ziołowe, ta również wysuszyła mi włosy. :(
UsuńEh, zawsze coś z coś ;/ a ja akurat dziś kupiłam ten bez, no nic spróbuję i zobaczymy czy coś z tego bd.
OdpowiedzUsuń