4 stycznia 2013

Kilka słów o mojej skórze

Wredne stworzenie z tej mojej skóry, prawie tak bardzo, jak ja. Ale podobnie jak ja, da się lubić i odwdzięcza się, kiedy o nią zadbam. Dlaczego o niej piszę? Wydaje mi się, że posty o pielęgnacji skóry i wszystkie przepisy wymagają odniesienia do typu skóry i dzięki przedstawionym informacjom będziecie mogły łatwiej zdecydować, czy nadają się do Waszej skóry. Poza tym chyba muszę dokładnie rozplanować pielęgnację swojej, a najpierw chyba powinnam wiedzieć, co mam!

Nie chcę zanudzać Was historią i innymi takimi, tym bardziej, że zdjęć nie mam, a nawet, jeżeli mam, to nie dodam - postaram się krótko!

 

Kiedyś

Wiadomo - jako dziecko skórka śliczna, gładka, nie ma się co rozpisywać. Natomiast później - istna masakra. Od chyba 3-4 klasy podstawówki - trądzik. Nigdy nie obgryzałam paznokci, skórek, miałam niestety jeden wyjątkowo niefajny odruch - trzymałam ręce przy twarzy (jakie skutki to przynosi - wiadomo) i - o zgrozo! - ze zdenerwowania zdrapywałam suche skórki z twarzy. A było ich trochę. Mama poleciła na zmiany pastę cynkową - nic, później Benzacne, żele Garniera, ale zazwyczaj nie chciało mi się tego nawet używać. Kremów oczywiście żadnych, bo według mamy szkodziły. Makijażu też nie, bo musiałabym wcześniej wstać :D Zaczęłam się babrać w podkładach chyba gdzieś tak w gimnazjum. U dermatologów byłam może z 3 razy, oczywiście leki w niczym mi nie pomogły. Z resztą nie mogę narzekać, mój trądzik nigdy nie był z gatunku tych "ciężkich przypadków". Ale każdy chce mieć śliczną, gładką skórkę :)

 

Najgorszy okres

W pierwszej klasie liceum podjęłam chyba najgorszą decyzję w moim życiu - zaczęłam brać retinoidy doustne. Jak później się okazało, moja skóra ani trochę nie kwalifikowała się do takiej terapii. Ale łykałam to. Przez ponad pół roku - od października do czerwca, a skóra była superhiperwysuszona, łuszczyła się wszędzie, szczególnie na dłoniach, a na twarzy wyglądała gorzej, niż przed stosowaniem leku. Pomijam wyjątkowo dziwne uczucie i nietowarzyskość w czasie brania tego czegoś. Przecierpiałam ten okres, z nadzieją, że pomoże na cokolwiek. Leki nie pomogły, zaszkodziły.
 

 

Retinoidowa pomadka od dermatologa - akurat dobrze wspominam :)
Zdjęcie eksperymentalne - bez zamontowanego obiektywu :D

 

 

Nowa nadzieja

Internet, wizaż, blogi! Doinformowanie, delikatne, naturalne produkty - moje zbawienie. Idealnej cery nie mam i pewnie mieć nie będę. Ale dążę do doskonałości :)

 

Jaka jest teraz?

Największy problem - wszechobecne zaskórniki. Na nosie, przy ustach, na policzkach. Ich nie lubię bardzo, bardzo. Poza tym co jakiś czas mam wysypy "niespodzianek", najprawdopodobniej z własnej winy, poza tym kilka drobnych zmian w pewnych momentach cyklu - to wiadomo. No i pozostałości po dawnych przygodach - blizny, przebarwienia, dziwna - czasem gruba, ale wrażliwa i kapryśna, skłonna do przesuszania się, ale i do przetłuszczania skóra. Wyjątkowo jasna i czerwieniejąca na nosie :) Muszę tylko o nią dbać, a może w krótce pożegnam się z kryjącymi podkładami - nienawidzę ich!
 

Koniec zanudzania, musiałam o tym napisać, teraz już same przyjemne tematy! No chyba, że włosowa historia... Ach, już jutro naskrobię coś ciekawszego (mam nadzieję). :)

7 komentarzy:

  1. Będzie lepiej! Ach ci lekarze, przepisujący retinoidy jak witaminki i bez jakichkolwiek informacji o skutkach ubocznych... nóż się w kieszeni otwiera :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby wiedziałam o wszystkich skutkach ubocznych, ale przy zwykłych lekach są bardzo rzadko spotykane, a tu niestety nie. Już jest lepiej! Mam nadzieję, że moja skórka wyładnieje do studniówki :D I szykuję się powoli do zakupu podkładu mineralnego :)

      Usuń
  2. Wyładnieję na pewno :)
    Będzie super :)
    Tez mam nadzieję że do mojej studniówki cera będzie sie miała lepiej. Bo TŻ ma 20 już...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, ja 26, a jeszcze nic nie jest gotowe. Nie mam się w co ubrać! Właśnie teraz jest już całkiem, całkiem, boję się tylko, że znowu coś wykombinuję i się zepsuje zaraz przed :/

      Usuń
  3. Podkłady mineralne bardzo mi pomogły w walce o ładniejszą skórę ;) i dla mnie są o wiele trwalsze - podkłady płynne szybko znikały z mojej twarzy i miałam nieestetyczne plamy :( Ja na niespodzianki używam olejku z drzewa herbacianego, wg mnie skuteczniejszy od każdego wypróbowanego preparatu punktowego :) Może podrażniać, więc najpierw trzeba zrobić test.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Używałam olejku herbacianego i czasem działał, czasem nie. Zużyłam buteleczkę, ale nie kupiłam kolejnej. Może kiedyś do niego wrócę :) I mam ten sam problem z podkładami płynnymi. I na dodatek mam bardzo jasną skórę, ciężko mi dobrać właściwy odcień w drogeriach.

      Usuń
  4. Moja historia jest w sumie podobna do twojej, ale u mnie wizyty u dermatologów skończyły się na stosach maści, retinoidów doustnie nie przyjmowałam. Niemniej jednak też walczę z zaskórnikami, wysypami niespodzianek, blizenkami... Ale będzie tylko lepiej, na pewno :)

    OdpowiedzUsuń

Uprasza się o przeczytanie tekstu przed zostawieniem komentarza oraz niezawieranie w nim zaproszenia, ani linku do własnego bloga, o ile nie ma po temu wyraźnego powodu {na przykład uwagi w treści posta}.