24 maja 2014

Na szybko: kremowa kawa mrożona

Tak się właśnie zastanawiam. Czy 'na szybko' dlatego, że robi się ją błyskawicznie, czy że post krótki, czy może dlatego, że moja miała mi wystarczyć do końca pisania, a skończyła się, zanim w ogóle pisać zaczęłam.

Cały trik polega na tym, żeby kawę rozpuścić w zimnym mleku. Jest ciężko, ale się da. Najlepiej jest mieszać, wlewając, później mieszać energicznie, a po wypełnieniu całego kubka mlekiem - domieszać do końca to, co nie zostało jeszcze rozmieszane.

Ale, ale. Żeby nie było tak prosto - ze zwykłą kawą raczej się nie uda. Przyznaję, że nie próbowałam, ale kawa ze zbyt dużą ilością mleka zazwyczaj smakuje jak zbożówka. Chociaż. Niech będzie, że sprawdzę. Jak więc robię swoją kawę?

Zawsze wykorzystuję 190 ml (Taką pojemność mają wszystkie moje kubki. Poza tymi na herbatę, które mieszczą około 350 ml. No dobrze, czasem kantuję i piję kawę w tych do herbaty. Ale z tą tak nie robię. Dlaczego - wyjaśniam na końcu.) zimnego mleka 1,5%.

Wersja pierwsza
Saszetkę kawy mrożonej z Lidla zalewam mlekiem. Koniec.

Wersja druga - wymyślona w zastępstwie pierwszej
Do kubka wsypuję 1/3 łyżeczki rozpuszczalnego, zielonego Jacobsa, 1/4 łyżeczki tego czegoś, co widzicie na zdjęciu i czym wszyscy się jarają, a tak naprawdę jest niedobre oraz 3-4 łyżeczki Cappuccino o tym samym smaku, w którym wsypałam to niedobre. Cappuccino sprawia, że kawa jest słodka i kremowa, kawa rozpuszczalna nadaje smak kawy, a to coś niedobre - aromat. Zmiana proporcji powoduje, że kawa jest zbyt słodka lub zbyt słaba lub niepachnąca.
Nieźle smakuje też 1/3 łyżeczki Jacobsa z 4 łyżeczkami Cappuccino z magnezem z Biedry.

Skąd w ogóle wziął mi się taki pomysł? Przez przypadek. I z lenistwa. I chyba z braku lodów i czegokolwiek innego, słodkiego, poza białym cukrem.

Byłam, a właściwie wciąż jestem, fanką kaszek Mleczny Start. Zjadam sobie taką jedną na parę miesięcy, dobre są. Przez długi, długi czas zalewałam je mlekiem. Na to, że trzeba zalewać je wodą, wpadłam całkiem niedawno.

Natomiast całkiem dawno, przebywając w leśnych ostępach na działce, zapragnęłam czegoś słodkiego do jedzenia. Albo do picia, albo dla ochłody, nieważne. Żadnego sklepu w promieniu kilku kilometrów, pod ręką tylko biały cukier i woda. Ale znalazłam jeszcze zachomikowane mleko i kawę z Lidla. Parę razy zalałam tę kawę łyżką ciepłej wody, rozpuszczałam i dolewałam mleka. Ale wtedy wychodziła zbyt ciepła. I za dużo kombinowania to wszystko wymagało. Przypomniałam sobie kaszkę, zalałam zimnym mlekiem i - wyszedł ideał. I żadne dogrzewanie się kuchenką gazową nie jest potrzebne. I szybciej i wygodniej.

A dlaczego nie wypijam podwójnej porcji? Jest słodka, jest gorąco. A poza tym. Cukier i mleko w Cappuccino, cukier i mleko w mleku. 2x mnóstwo kalorii.

Smacznego!

#umniezaoknem

10 komentarzy:

  1. lubię takie rzeczy ale raz na jakiś czas... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, z tekstu wynika, że ja codziennie : D Co prawda 'fazę' na taką kawę mam już od trzech dni, ale pewnie szybko mi minie. Podejrzewam, że w momencie odnalezienia w mojej mieścinie źródła lodów miętowych.

      Usuń
  2. te coś niedobre jest dobre ;P nie znasz się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo lurowate albo zbyt kwaśne. -.-
      Ale dodaję czasem do normalnej kawy tak 1/4 łyżeczki. Wtedy smakuje kawą nawet pomimo obecności tego czegoś i troszkę pachnie.

      Usuń
  3. Ooo ostatnio myślałam nad takim czymś.:) Na pewno spróbuję;)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam kawę w każdej postaci i niestety mogę pić ją litrami douwe egberts to jedna z moich ulubionych kaw :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie smakują mi te cappucina i tym podobne. Moje wariactwo to jednak kawa rozpuszczalna zalana woda z kostkami lodu i odrobiną cukru (kwestia gustu).

    OdpowiedzUsuń
  6. ja piję tylko herbatę, ale raz na parę miesięcy grzeszę pysznym kawowym deserem, czyli mlekiem z kawą, bo kawą nazwać tego nie wolno. Twoja propozycja brzmi tak, że już mam ochotę pędzić po te wszystkie kawy i rąbać mrożoną Puszysława's Latte!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam kawy mrożone, latem to już w ogóle są moim numerem jeden, a Twoja propozycja wydaje się bardzo kusząca. ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrobię dzisiaj po obiedzie, bo chodzi za mną kawa mrożona :)

    OdpowiedzUsuń

Uprasza się o przeczytanie tekstu przed zostawieniem komentarza oraz niezawieranie w nim zaproszenia, ani linku do własnego bloga, o ile nie ma po temu wyraźnego powodu {na przykład uwagi w treści posta}.